Potrzeba nowych zasad regulujących zamówienia publiczne; chodzi nie tylko o Prawo zamówień publicznych, ale także kulturę urządzania przetargów oraz tworzenia i egzekwowania umów - uważają przedstawiciele branży energetycznej i budowlanej.
Wpływ najnowszej nowelizacji Prawa zamówień publicznych na wielkie inwestycje w branży energetycznej i drogowej stał się tematem debaty "Inwestycje Celu Publicznego oraz Procedury Zamówień Publicznych" z udziałem ekspertów z firm energetycznych i budowlanych, odpowiedzialnych zarówno za organizację przetargów (Tauron i PSE) oraz realizujących inwestycję (Budimex, Bilfinger, Polimex-Mostostal, Alstom i Mitsubishi Hitachi Power Systems).
Nowelizacja ma w zamyśle twórców pomóc w zerwaniu z dyktatem najniższej ceny w zamówieniach publicznych, wprowadza bowiem zasadę, że kryterium najniższej ceny będzie można stosować jedynie w wypadku przedmiotów zamówienia publicznego, które są powszechnie dostępne na rynku i mają ustalone standardy jakościowe. Zamawiający, który ustali cenę jako wyłączne kryterium, będzie musiał też uzasadnić taką decyzję.
Jednak zdaniem większości dyskutantów cel ten nie zostanie osiągnięty.
- Nowelizacja będzie zupełnie martwym zapisem - mówił Dariusz Blocher dyrektor generalny Budimexu. Twierdził też, że nowy przepis mówiący, że w wypadku, gdy oferowana cena jest niższa o 30 proc. od wartości zamówienia lub średniej arytmetycznej cen wszystkich złożonych ofert, oferent będzie musiał udowodnić, że cena jest realistyczna, nie stanowi dobrego kryterium rażąco niskiej ceny.
- Ten przepis będzie oznaczał dokładnie nic - ocenił.
Wtórował mu Piotr Kledzik, prezes zarządu budowlanego giganta Bilfinger Infrastructre.
-To martwe zapisy. (...) Do wielokryteriowych wyborów "trzeba dojrzeć" - przekonywał.
Choć zdaniem większości dyskutantów niektóre przepisy wprowadzone ostatnią nowelizacją mogą przynieść pozytywne zmiany - zwłaszcza wprowadzenie zasady solidarnej odpowiedzialności udzielającego referencje, określenie zasad waloryzacji wynagrodzenia oraz preferencje dla wykonawców zatrudniających na umowy o pracę - to zamówienia publiczne powinny zostać uregulowane na nowo.
- Doszliśmy do wniosku, że niewiele da się zrobić na bazie obecnego systemu. (...) Ustawę trzeba napisać od nowa - przekonywał Kledzik przy aplauzie kilku innych uczestników debaty. Jak argumentowali zwolennicy stworzenia nowego Prawa zamówień publicznych, obecną ustawę przez 10 lat obowiązywania nowelizowano już prawie 40 razy, jest ona niespójna, a niektóre przepisy stoją nawet ze sobą w sprzeczności.
Uczestnicy dyskusji wielokrotnie zwracali też uwagę, że wina leży nie tyle w samych przepisach, ile w bardzo niskiej kulturze współpracy i braku zaufania przy urządzaniu przetargów po obu stronach.
- Nie ma utartych standardów wzajemnego traktowania się - mówił Dariusz Blocher.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.