PIŁKA W DŁOŃ, WROGA ODWIECZNEGO GOŃ!
Czy nie wydaje się Państwu, że czas jakoś ciągle przyspiesza? Lato jakby krótsze co roku. Człowiek nie nadąża nawet odczuwać upływu czasu. To zupełnie jak z niektórymi prezenterami serwisowymi, którzy czytają tak prędko, że nie nadąża się słuchać. Na ogół zresztą nie ma czego, więc nie przeszkadza, że czytają niewyraźnie. Inaczej jest z prezenterami od pogody: ci celebrują każde zdanie - najczęściej niezbyt poprawne - gibając się przy tym na wszystkie strony. Panowie, bo panie na ogół stoją w pozach wystudiowanych, jak podczas eliminacji w wyborach miss. Jeszcze inaczej jest z komentatorami sportowymi. Komentatorami, bo sprawozdawcami to oni na ogół nie są. Sztuka sprawozdawania meczu polega na takim operowaniem słowem, by słuchacz widział, co się dzieje na boisku. By mógł śledzić akcje, nie widząc ich. Potrafili to znakomicie starzy sprawozdawcy: Bogdan Tomaszewski, Jan Ciszewski, Witold Dobrowolski i inni. Ci inni może nie z taką maestrią, jak trzej wymienieni, ale wystarczająco sprawnie.
Tak się złożyło, że finałowy mecz siatkarskiego Mundialu śledziłem za pośrednictwem radia, i to w samochodzie. Słuchając tego sprawozdania, rzadko wiedziałem, kto komu podaje piłkę i z jakiej na jaką pozycję, za to wiele dowiedziałem się o układach w drużynie i poza drużyną oraz co o tym myśli sprawozdający i dlaczego raz graczom wychodzi, a raz nie. Brakowało tylko informacji o kolorze oczu zawodników. Choć gdy sprawozdawał Bogdan Tomaszewski, to nie tylko miałem pełny obraz tego, co na boisku, ale jeszcze wiedziałem, jakie są kształty chmur i co ciekawego jest w okolicy boiska. Ale to było sprawozdanie sportowe. Dzisiejsi dziennikarze sportowi są ponad tę "archaiczną" formę, bo oni już nie są sprawozdawcami, lecz komentatorami. Komentatorami, to znaczy, że nieważne jest to, co się dzieje na boisku, lecz to, co oni o tym myślą i dlaczego. Żeby to, jeszcze jakoś porządnie było powiedziane. Ale wszyscy wiedzą, że lapsusy sportowych dziennikarzy przejdą do historii języka na równi z humorem zeszytów szkolnych.
Podczas którejś z wcześniejszych transmisji usłyszałem jeden z najzabawniejszych lapsusów nie tyle językowych, co historyczno-politycznych. Otóż któryś z panów stwierdził, że Niemcy w katowickim Spodku grali z taką swobodą, jakby byli u siebie. No cóż... A propos polityki. Oczywiście zwycięstwa polskich siatkarzy i politykom, i sporej części społeczeństwa posłużyły do podratowania ciągle wątłego narodowego ego. Bo u nas sport, jak niegdyś w NRD, jest czymś znacznie więcej niż sportem, czyli zabawą. I to obojętnie, czy wygrywamy, czy przegrywamy. Oczywiście lepiej, gdy wygrywamy. A najlepiej, gdy z Niemcami albo Rosjanami. A tu się udało z jednymi i drugimi. No jak tu nie uznać, że sprawa jest narodowa. Przy okazji Francuzom odgryźliśmy się za to, że Napoleon wysłał naszych rżnąć tubylców na Santo Domingo i w wąwozie Somosierry oraz zamarzać w śniegach Rosji i że osłanialiśmy odwrót ich armii, zwiewającej gdzie pieprz rośnie przed Wehrmachtem. Irańczykom - no tu nie wiem za co. Podobnie z Serbami. Ale gdyby dobrze poszukać, to jakiś powód na pewno by się znalazł. Idąc tym tokiem myślenia, charakterystycznego dla wielu polityków i "patriotycznych" kibiców, znamienna jest w tym kontekście przegrana z USA. No przecież to w imię wieczystego braterstwa... Oj, lepiej może wrócić do kwestii czasu, bo chyba czas na dowcip jakiś...
Jurek Ciurlok "Ecik"
Z NAUKOWEGO PUNKTU WIDZENIA...
Jeden z naszych stałych czytelników, Pan Bogdan z Rybnika, zasila mnie od czasu do czasu stricte naukowymi definicjami różnych pojęć, które dotąd tłumaczyliśmy sobie całkiem mylnie. Oto definicja zjawiska, zwanego "kazirodztwem". Otóż wedle autora definicji "kazirodztwo" jest to kompleksowo pojęta zdolność rozrodcza Kazimiery. Następnie nasz czytelnik wyjaśnił jeszcze znaczenie nazwiska pewnej Kazimiery, która - o ile nam, tzn. czytelnikowi i mnie, wiadomo - nie wykazała na razie "zdolności rozrodczych", ale tę część naukowego wywodu pominiemy, bo nie zajmujemy się ani ichtiologią w rosyjskim wydaniu, ani laryngologią w śląskim wydaniu.
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Pia culpa
Jan Izydor Sztaudynger
Uwieść dewotkę - to do niebios droga,
Przestanie wówczas nudzić Pana Boga.
PRZYSZŁA BABA DO LEKARZA...
- Proszę doktora, cierpię na zaniki pamięci...
- Od kiedy?
- Co: od kiedy???
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH...
Do cadyka przyjechał pewien chasyd i żali się, że interesy idą źle. Ale ponieważ ludzie jeszcze nie znają opłakanego stanu jego interesów, więc córka jego może jeszcze zrobić dobrą partię. Właśnie swatają jej młodego człowieka z dobrej, zamożnej rodziny. Ma on jednak jeden mały feler: jest trochę niedowiarkiem.
- Ani mi się waż oddać córkę takiemu! - wykrzyknął oburzony mędrzec - lepiej oddaj ją szewcowi lub furmanowi, ale niedowiarkowi nigdy!
- Rabbi - powiada chasyd pokornie - ale moja córka też ma mały feler...
- Jaki?
- Ona jest tak jakby trochę z nim w ciąży...
Z TASZY LISTONOSZA
Dziś tylko jeden, nadesłany przez
Panią Ewę, ale jaki!
Po prostu geniusz...
Nauczycielka pierwszej klasy miała kłopot z jednym z uczniów. Był bardzo rozkojarzony. Zapytała:
- Co z tobą, chłopcze?
- Jestem zbyt mądry na pierwszą klasę. Moja siostra jest w trzeciej, a ja jestem od niej mądrzejszy.
Nauczycielka zabrała chłopca do dyrektora szkoły i naświetliła sytuację. Dyrektor pomyślał i powiedział do chłopca:
- Przeprowadzę test. Jeżeli nie będziesz w stanie udzielić odpowiedzi na któreś pytanie, to wrócisz z powrotem do pierwszej klasy i będziesz się zachowywał spokojnie. Chłopiec się zgodził.
- Ile będzie 3 x 3?
- 9.
- Ile będzie 6 x 6?
- 36.
I tak było z każdym pytaniem, na które zdaniem dyrektora uczeń klasy trzeciej powinien znać odpowiedź. Więc dyrektor zwrócił się do nauczycielki i powiedział:
- Myślę, że chłopiec może przejść do trzeciej klasy.
Jednak nauczycielka powiedziała:
- Ja też mam swoje pytania. Co ma krowa w ilości 4, a ja tylko 2?
Chłopczyk pomyślał i odpowiedział:
Nogi.
- A co masz w swoich spodniach, czego nie ma w moich legginsach?
- Kieszenie.
- Co robi mężczyzna - stojąc, kobieta - siedząc, a pies - na trzech łapach?
Oczy dyrektora od początku tego testu robiły się coraz bardziej okrągłe i już miał zareagować, lecz zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, chłopak odpowiedział:
- Podaje rękę.
Jakie słowo w języku angielskim zaczyna się na " f", a kończy się na " k" i oznacza zagrzanie i zdenerwowanie?
- Firetruck (wóz strażacki).
- Jakie inne słowo zaczyna się na " f" i kończy na " k"? Jeżeli tego nie ma, musisz pracować rękami?
- Fork (widelec).
- To mają wszyscy mężczyźni, jedni dłuższe, inni krótsze. Po ślubie udzielają tego swojej żonie?
- Nazwisko.
- Który narząd nie ma kości, ma mięśnie i naczynia krwionośne. Czasami bywa twardy, pulsuje i odpowiada za miłość?
- Serce.
W tym momencie dyrektor odsapnął z ulgą i rzekł do nauczycielki:
- Najlepiej będzie wysłać go od razu na studia. Na ostatnich 7 pytań sam odpowiedziałem niepoprawnie...
ECIK NA MANEWRACH
Niezdecydowany
W czasie pierwszej musztry padają jedna po drugiej komendy:
- Baczność!!! Spocznij!!! W prawo zwrot!!! W lewo zwrot!!! Naprzód marsz!!! Pluton stój!!!
Itd., itp. W pewnym momencie poborowy Ecik wyszedł z szeregu i ruszył w stronę budynku koszar. Gdy dowódca to ujrzał, wrzasnął ze wszystkich sił:
- A ty ofermo!!! Dokąd to???!!!
- Jo stónd ida, bo móm tego dość!
- Co?! Co takiego?! To jest niesubordynacja!!!
- Jo niy wiym, co to je - spokojnie odparł Ecik - ale wiym, że wy niy wiycie, uo co wóm sie rozchodzi, bo cołki czos zmiyniocie decyzje. Jak sie już na co zdecydujecie, to jo przida
nazod...
Przezorny
Podczas ćwiczenia musztry pada komenda:
- Na prawo patrz!!!
Wszyscy wykonali rozkaz, ale Ecik spojrzał w lewo. Dowódca, widząc to, dał komendę "spocznij", a następnie znowu:
- Na prawo patrz!!!
Ecik znowu, inaczej niż pozostali, odwrócił głowę w lewo. Dowódca wrzasnął do niego:
- Żołnierzu!!! Czy wy nie wiecie, która jest prawa strona?!
- Melduję, że wiem!
- To dlaczego wykonujecie komendę na odwrót?!
- Bo wszyscy patrzą w prawo,
a co będzie, jak wróg nadejdzie z lewej???
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH
Mówił przeszło godzinę, nie zdradziwszy się ani razu, o czym mówi...
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.