Polska energetyka elektrowniami węglowymi stoi. To właśnie z zakładów opalanych węglem kamiennym i brunatnym powstaje ponad 95 proc. energii w naszym kraju. Nie dziwi zatem inwestowanie w nowe bloki, tym bardziej, że niektóre z obecnie funkcjonujących będą musiały zostać wyłączone. Projekty z tym związane są realizowane w Opolu, Jaworznie i Kozienicach. Do tego typu inwestycji przymierza się także Kompania Węglowa, która wraz z japońską spółką Mitsui planuje wybudować elektrownie Czeczott o mocy 1000 MW.
W tej chwili w Polsce działa 11 elektrowni opalanych węglem kamiennym. Najpotężniejsza w tym gronie jest Elektrownia Kozienice, której moc to 2820 MW. Drugi filar naszej energetyki to elektrownie opalane węglem brunatnym. Tutaj prym wiedzie Elektrownia Bełchatów. Moc 5 354 MW dała jej 25. miejsce na liście 39. największych elektrowni na świecie, jaką sporządził amerykański Forbes. Warto dodać, że najpotężniejszą elektrownią opalaną węglem kamiennym jest tajwańska Taichung o mocy 5 834 MW.
Większość polskich elektrowni ma za sobą już kilkudziesięcioletni okres funkcjonowania. Nowe inwestycje niosą ze sobą jednak ryzyko.
- W naszym kraju inwestuje się w nowe moce. Przykładem mogą być działania podejmowane choćby w Opolu, jak i w Jaworznie. Nie można także nie wspomnieć o mniejszych projektach. W przypadku tego typu inwestycji największa niepewność jest jednak związana z legislacją dotyczącą emisji CO2 - podkreśla prof. Marek Ściążko z Akademii Górniczo-Hutniczej, który dostrzega także nowe możliwości dla energetyki.
- Uważam, że obecna sytuacja stwarza otwarte pole do budowy mniejszych bloków - kogeneracyjnych. Tym bardziej, że stwarzają one szansę dla paliwa gorszej jakości, które z trudem mieści się na rynku energetyki zawodowej i komunalnej.
Legislacja dotycząca CO2 to jedna sprawa, ale czy energetyka technicznie jest w stanie sobie poradzić z wyśrubowanymi normami? Zdaniem prof. Ściążki tak, ale...
- Uważam, że pod względem technologicznym energetyka jest w stanie spełnić oczekiwania związane z ochroną środowiska, a dokładnie z ograniczaniem emisji. Nie wolno jednak zapominać, że wprowadzanie takich rozwiązań podnosi koszty inwestycji. Pojawia się zatem pytanie, w jakim stopniu tymi kosztami można obciążyć odbiorców?
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Szkoła inwestowania to ciekawy sposób na inwestowanie