Wzrost efektywności energetycznej o 30 proc. do 2030 r. zakłada propozycja przedstawiona w środę przez Komisję Europejską. O tym, czy cel ten będzie wiążący, zdecydują szefowie państw i rządów - poinformował unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger.
Komisja Europejska przyjęła w środę dokument zawierający analizę postępu w osiągnięciu przez UE celu 20-proc. wzrostu efektywności energetycznej do 2020 r. oraz unijne ramy w tym zakresie na następne lata do 2030 roku.
- Po długiej dyskusji KE jednogłośnie zgodziła się zaproponować cel, jakim jest wzrost efektywności energetycznej o 30 proc. do roku 2030 - oświadczył Oettinger na konferencji prasowej w Brukseli, która odbyła się z dwugodzinnym opóźnieniem ze względu na spór komisarzy.
Oettinger wyjaśnił, że propozycja ta zostanie przedstawiona Radzie Europejskiej. - Zapytamy szefów państw i rządów, jaka jest ich reakcja, czy mogą wspierać politycznie ten cel i uczynić go wiążącym dla unijnych instytucji, Rady, Komisji i Parlamentu Europejskiego - tłumaczył.
Według Oettingera propozycja KE "ma nie stuprocentowe, ale bardzo duże szanse" uzyskania poparcia szefów państw i rządów, a później przejścia przez proces legislacyjny w PE i Radzie UE w przyszłym roku. Podkreślił, że wzrost efektywności energetycznej o 30 proc. do 2030 r. pomoże zmniejszyć zależność UE od importu surowców energetycznych. Zaznaczył, że osiągniecie tego celu będzie jednak wymagało inwestycji, m.in. dotyczących budynków.
Komisarz był pytany, dlaczego w przedstawionym przez KE dokumencie nie ma jednoznacznego określenia, czy cel dotyczący efektywności energetycznej jest wiążący, czy nie. Jak zaznaczył, przedstawiony wcześniej przez KE cel zakładający wzrost efektywności energetycznej o 20 proc. do 2020 r. był niewiążący, jednak, aby go osiągnąć, KE zaproponowała projekt dyrektywy, która została ostatecznie przyjęta.
Unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard oceniła, że propozycja Komisji "to dobra wiadomość dla klimatu i dla inwestorów, a także bardzo dobra wiadomość, jeśli chodzi o starania o zwiększenie niezależności i bezpieczeństwa energetycznego Europy, choć jednocześnie niezbyt dobra wiadomość dla (prezydenta Rosji Władimira) Putina".
Organizacja ekologiczna Greenpeace skrytykowała w środę KE za to, że przedstawiony przez nią dokument nie jest wiążący dla państw członkowskich. - Plan KE nie wyjaśnia, czy przedstawiony cel jest wiążący, czy nie. Kraje członkowskie są nadal podzielone jeśli chodzi o cele klimatyczne i co do tego, czy powinny być one wiążące - czytamy w oświadczaniu przesłanym PAP.
Także europejskie stowarzyszenie organizacji przedsiębiorców BusinessEurope nie jest usatysfakcjonowane propozycją Komisji. - Bez wątpienia Komisja ma rację działając na rzecz uczynienia Europy bardzie efektywną energetycznie, jednak nie przekonuje nas podejście KE zakładające wiele celów (redukcję emisji gazów cieplarniach, wzrost efektywności energetycznej i wzrost udziału energii ze źródeł odnawialnych)" - czytamy w oświadczeniu przesłanym PAP. "BusinessEurope wielokrotnie wzywało do wyznaczenia wyłącznie celu w zakresie emisji CO2 (po 2020 r.), co byłoby mniej szkodliwe dla konkurencyjności i bardziej efektywne kosztowo; byłoby też korzystne dla inwestycji w zakresie efektywności energetycznej - napisano.
W październiku przywódcy mają podjąć decyzję ws. polityki klimatycznej i energetycznej na lata 2020-2030 r. Proponowany przez KE cel na ten okres to 40 proc. ograniczenie emisji CO2 wobec roku 1990, oraz co najmniej 27-proc. udział źródeł odnawialnych (OZE) w produkcji energii, liczony jako średnia dla całej Unii, bez celów dla poszczególnych państw.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.