- Nasze górnictwo było kiedyś, przed przystąpieniem do Unii Europejskiej, chronione 6. procentowym cłem. W tej chwili cło na granicach unijnych wynosi niespełna 1 proc. - mówi w rozmowie z portalem górniczym nettg.pl prof. Adam Gierek, poseł do Parlamentu Europejskiego w kadencji 2009-2014.
Jak można dziś pomóc górnictwu, nie wchodząc w konflikt z prawem unijnym?
Jedną z dróg jest oczywiście reorganizacja struktur i np. podporządkowanie niektórych kopalń bezpośrednio elektrowniom. Należy tworzyć wspólne organizmy gospodarcze, podobnie jak to ma miejsce w Tauronie. Uważam, że powinna mieć miejsce ściślejsza współpraca górnictwa z energetyką.
A kwestia opodatkowania?
To jest druga ścieżka pomocy. Należy zmniejszyć albo ograniczyć opodatkowanie węgla, to pośrednie, dotyczące akcyzy, i ewentualnie zmniejszyć wysokość podatku VAT. To byłaby niewątpliwie bezpośrednia finansowa pomoc państwa, możliwa i niezabroniona przez Unię, z pewnymi oczywiście ograniczeniami. No i kwestia cła. Nasze górnictwo było kiedyś, przed przystąpieniem do Unii Europejskiej, chronione 6. procentowym cłem. W tej chwili cło na granicach unijnych wynosi niespełna 1 proc. Są też długofalowe, długoterminowe możliwości wspierania przemysłu węglowego, które wiążą się ze wzrostem szeroko rozumianej innowacyjności. Przykładem tego może być zastosowanie zamiast płuczki mokrej wzbogacania metodą pneumatyczną, co niewątpliwie istotnie obniży koszty pracy kopalń.
Twierdzi Pan, że na zbyt wysoką cenę węgla ma wpływ cały łańcuch pośredników...
Tak. Należy się zastanowić, jak wyeliminować pośredników w handlu węglem. Łańcuszek pośredników nakłada się niepotrzebnie na finalną cenę. Ponadto górnictwo powinno w dużo większym stopniu niż obecnie stymulować wprowadzanie nowoczesnych technologii wykorzystania węgla zarówno w przemyśle, jak też w gospodarstwach domowych. Bardzo ważne jest, aby sam przemysł węglowy zmniejszył koszty swego funkcjonowania, np. poprzez wzrost koncentracji wydobycia. Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na pewną innowację godną uwagi. Znane jest zgazyfikowanie węgla, podziemne albo naziemne, i wytwarzanie palnego gazu wodnego. Można natomiast pokusić się o takie rozwiązanie, jak tworzenie karbozoli, czyli mieszanin, zawiesiny zmielonych na pył cząsteczek węgla w wodzie. Taka kompozycja zachowuje się podobnie jak mazut. Można ją spalać z wysoką efektywnością i mniejszym obciążeniem ekologicznym. Jednak wszystkie przedsięwzięcia, mające na celu wspomożenie polskiego przemysłu węglowego, wymagają analiz docelowych, solidnego oszacowania, ile węgla nam potrzeba. Moim zdaniem od węgla nie da się odejść.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.