Podczas wtorkowego handlu polska waluta traciła na wartości m.in. z powodu nadal niepewnej sytuacji na Ukrainie - wskazali analitycy. Ok. godz. 16.40 euro kosztowało 4,21 zł, a dolar 3,04 zł. We wtorek rano waluty te kosztowały odpowiednio: 4,20 zł i 3,03 zł.
Dyrektor działu analiz Admiral Markets Marcin Kiepas powiedział PAP, że wtorek był trzecim z kolei dniem, gdy złoty osłabiał się w relacji do głównych walut.
- Krajowemu rynkowi walutowemu niezmiennie ciąży niepewna sytuacja wokół Ukrainy i Krymu. Aczkolwiek nie jest to jedyny czynnik stojący za ostatnim słabszym zachowaniem polskiej waluty. Jeszcze w poniedziałek dużo ważniejszym czynnikiem były niepokojące informacje płynące z chińskiej i japońskiej gospodarki - wskazał.
W weekend oraz w poniedziałek w nocy inwestorzy poznali serię rozczarowujących raportów makroekonomicznych z Chin i Japonii. Wynikało z nich, że w lutym nieoczekiwanie chiński eksport spadł zamiast wzrosnąć, co przełożyło się na powstanie deficytu w handlu zagranicznym, budząc jednocześnie obawy o zbyt silne hamowanie tamtejszej gospodarki. W opinii Kiepasa inwestorów niepokoić mogą też m.in. dane o rekordowym deficycie Japonii na rachunku obrotów bieżących.
W opinii analityka Admiral Markets, w kolejnych dniach złoty będzie pozostawał pod wpływem nastrojów na rynkach globalnych, w tym sytuacja wokół Krymu.
- Jedynym wyjątkiem będzie piątek. Wówczas Główny Urząd Statystyczny opublikuje najnowsze, bo lutowe dane o cenach towarów i usług konsumpcyjnych (inflacja CPI), co będzie stanowiło bezpośrednie odniesienie do polityki monetarnej w Polsce i może mieć wpływ na notowania złotego - zaznaczył.
Kiepas podkreślił, że w średnim i długim terminie złotego przed silniejszą przeceną niezmiennie chronią dobre fundamenty polskiej gospodarki i perspektywa dalszego przyspieszenia wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach, czy też oczekiwanych na początku przyszłego roku pierwszych podwyżek stóp procentowych przez RPP.
- Oczywiście ta ochrona nie jest pełna. W sytuacji gwałtownego pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych złoty osłabi się, ale w momencie uspokojenia sytuacji równie dynamicznie odrobi straty. Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia pod koniec stycznia, gdy przez rynki przetoczyła się fala obaw o sytuację na rynkach wschodzących - stwierdził.
Sytuację na Ukrainie, jako powód słabości naszej waluty wskazał również Konrad Białas z Alior Banku.
- Jesteśmy pod presją w kwestii Ukrainy. Rynek oczekuje na wyjaśnienie sytuacji. Jeśli to szybko nie nastąpi, to możemy obserwować poziom 4,2250 zł za euro i próby jego testowania. Jeśli natomiast sytuacja zostanie wyjaśniona, to możemy obserwować powolne umocnienie naszej waluty - ocenił.
We wtorek parlament należącej do Ukrainy Autonomicznej Republiki Krymu przyjął deklarację w sprawie niepodległości, która zostanie ogłoszona, jeśli mieszkańcy półwyspu w zaplanowanym na niedzielę referendum opowiedzą się za przyłączeniem Autonomii do Rosji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.