Dziennik Gazeta Prawna informuje w czwartek (27 lutego), że resort gospodarki daje zielone światło dla likwidacji deputatów węglowych dla emerytów górniczych wynikających z układów pracy. Dwa dni wcześniej podczas I Kongresu Węgla (zorganizowanego przez tę gazetę) przedstawiciele spółek węglowych mówiąc węglu dla emerytów, podkreślali, że to powinien być wydatek z kasy państwa, a nie z spółek węglowych. Dzień przed Kongresem portal górniczy nettg.pl zamienił na ten temat kilka zdań z TOMASZEM TOMCZYKIEWICZEM, wiceministrem gospodarki...
Trochę czasu już upłynęło od tego, gdy w Kompanii Węglowej, na mocy porozumienia ze stroną społeczną, postanowiono ująć tonę węgla z deputatu dla emerytów. Zaskoczyło to Pana?
Z punktu widzenia właściciela najważniejsze jest oczywiście porozumienie i wdrażanie niezbędnych elementów programu restrukturyzacji w porozumieniu społecznym, bo spokój społeczny gwarantuje to, iż Kompania Węglowa ma szansę na trudnym i konkurencyjnym rynku węgla...
Ale emeryci są delikatnie, że się tak wyrażę, zdenerwowani...
Być może wśród związków zawodowych zabrakło szerszego spojrzenia na sprawę... Z drugiej strony nie dziwię się, że dbają o tych, którzy dziś chodzą do pracy, dbają o miejsca pracy, bo emeryci nie muszą się już martwić tym, czy ich zakład górniczy będzie, jutro lub pojutrze, wydobywał węgiel.
Czy to obniżenie deputatu węglowego dla emerytów w Kompanii Węglowej jest jakimś początkiem procesu odchodzenia od przywilejów lub - jak mówi się inaczej - uprawnień specjalnych w górnictwie i nie wynikających z "bezpośredniego uczestnictwa przy wydobyciu węgla"?
Powiem, że jest to wynik oceny sytuacji w górnictwie, bo każdy krawiec kraje tak, jak mu materii staje. Dzisiaj najważniejsze są miejsca pracy w górnictwie i każda decyzja zarządów, jak i związków zawodowych, powinna być skupiona wokół tego celu.
Czy to oznacza, że w jakiejś bliższej perspektywie można dopuszczać sytuację, w której górnicy stracą, nie mówię: emeryturę, ale na przykład tzw. ołówkowe?
Uważam, że trzeba robić wszystko, aby utrzymać miejsca pracy. Tych metod, dróg postępowania do osiągnięcia tego celu, jest wiele. I zarząd Kompanii Węglowej kilka alternatyw przedstawił. Wybrano taką, a nie inną. I dobrze, że wybrano jakąkolwiek.
Będzie ołówkowe czy nie będzie, to zależy od zarządów spółek. Czy system emerytur górniczych zostanie utrzymany w obecnym, lub też zmienionym kształcie, zależy od już nie od zarządu, ale od rządu. Prace nad zmianami trwają, ale nie trwają, jak się okazuje. Wszystko to jest skomplikowane.
Tak, to materia skomplikowana. Premier wielokrotnie mówił, że wszelkie zmiany w emeryturach nie mogą dotknąć górnika dołowego. Skądinąd wiemy, że z tych oczywistych, nie nazwałbym tego przywilejami, ale uprawnień specjalnych związanych z ciężką i niebezpieczną pracą, często korzystają ludzie nieuprawnieni, wykorzystując luki lub przyzwolenia. I to powinniśmy eliminować.
Rozumiem, że nie bardzo Panu pasuje o wszystkim otwarcie mówić. Czy rozmowę o kwestii emerytur górniczych można byłoby zakończyć takim stwierdzeniem: w przyszłości ten system będzie reformowany tak, żeby emerytura górnicza należna była tym, którym się... należy!
Emerytury przyznawane na specjalnych warunkach mają mieć tylko ci górnicy, którzy faktycznie pracują na dole...
I nie należy sądzić, żeby do tych zmian doszło w czasie tej kadencji...
Tak jest.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.