Na wtorkowym (28 stycznia) posiedzeniu Rada Ministrów będzie debatować nad projektem uchwały w sprawie Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Jego przyjęcie będzie znaczącym krokiem w drodze do wybudowania pierwszej polskiej elektrowni atomowej, choć nie przesądza on o realizacji inwestycji.
Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) to pierwszy kompleksowy dokument dotyczący energetyki jądrowej w Polsce. Zawiera zakres i organizację działań, które należy podjąć, by wdrożyć energetykę atomową i ją bezpiecznie eksploatować. Ministerstwo Gospodarki podkreśla, że przyczyni się to do zapewnienia dostaw odpowiedniej ilości energii elektrycznej przy rozsądnych cenach i przy zachowaniu wymagań ochrony środowiska.
Zgodnie z przedstawionym w PPEJ harmonogramie trwający od stycznia 2014 do końca 2015 r. etap trzeci zakłada wykonanie projektu technicznego i uzyskanie wymaganych prawem uzgodnień.
- Polska nie może ograniczyć się do węgla, gdyż mamy go coraz mniej i w końcu nam go zabraknie - podkreśla dr inż. Andrzej Strupczewski, prof. nadzw. Narodowego Centrum Badań Jądrowych i wiceprezes Stowarzyszenia Ekologów na Rzecz Energetyki Nuklearnej. - Dlatego musimy wprowadzić dodatkowe źródła energii elektrycznej - albo odnawialne źródła, albo energię jądrową. Jest to konieczne, tym bardziej że Unia Europejska stawia coraz ostrzejsze limity emisji CO2.
Zdaniem prof. Strupczewskiego energia jądrowa jest bardziej opłacalna niż odnawialne źródła energii.
- Dziś kraje, które stawiają na odnawialne źródła energii, mają najdroższą energię elektryczną w Europie - zauważa Strupczewski. - Ludzie płacą w Niemczech 27 centów za kWh, a we Francji, gdzie dominuje energia jądrowa, już tylko 12-15 centów. Różnica jest więc jak 1 do 2.
Podkreśla, że elektrownie jądrowe wiążą się też z niższymi kosztami podłączenia do sieci. Według badań komisji OECD wynoszą one około 2,5 dolara za MWh, podczas gdy dla elektrowni wiatrowych jest to około 40 dolarów, a dla fotowoltaiki jeszcze więcej. Ponadto odnawialne źródła energii wymagają także kosztownych subsydiów. Zdaniem profesora Strupczewskiego w ubiegłym roku Niemcy dopłaciły do nich równowartość ok. 80 mld złotych.
- Dla porównania koszt wybudowania elektrowni jądrowej, o którym się mówi w Polsce, to 50 mld złotych. To jest wydatek jednorazowy, a po zakończeniu budowy będziemy mieć tanią energię rok po roku przez 60 lat - wylicza prof. Strupczewski. - Tymczasem w bazujących na OZE Niemczech dopłaty będą konieczne cały czas.
Atutem energii atomowej w porównaniu do OZE jest także stabilność jej pracy, która nie jest uzależniona od warunków zewnętrznych, np. pogody.
- Wiatraki obracają się tylko wtedy, kiedy wieje wiatr i pracują na pełnej mocy tylko przez 1/5 czasu - przypomina prof. Strupczewski. - W pozostałym czasie trzeba je uzupełniać innymi źródłami energii. Dlatego też, gdyby Polska przeszła na odnawialne źródła energii, to i tak musiałaby mieć w zapasie elektrownie gazowe i węglowe, co wiązałoby się z dodatkowymi kosztami.
Największe wątpliwości dotyczące budowy elektrowni atomowej w Polsce wiążą się z kwestią bezpieczeństwa jej eksploatacji. Jednak, jak przekonuje prezes Stowarzyszenia Ekologów na Rzecz Energetyki Nuklearnej, reaktory najnowszych generacji są bezpieczne dla zdrowia i życia.
- Poza awarią czarnobylską, która była awarią w reaktorze zupełnie innego typu, niezgodnym z wymaganiami bezpieczeństwa, elektrownie jądrowe nie spowodowały żadnego zgonu wskutek promieniowania. Nawet po trzęsieniu ziemi w Japonii i zniszczeniu trzech reaktorów w Fukushimie skutkiem była ewakuacja ludzi, ale nie zgony - argumentuje ekspert. - Mieszkańcy osiedli koło elektrowni jądrowych są znacznie bardziej za atomem niż średnia krajowa. Akceptują te elektrownie, bo nie emitują ani zanieczyszczeń, ani pyłów, ani nie powodują hałasu czy innych kłopotów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Wszystkie wyliczenia to pisanie patykiem na wodzie, bo polskie koszty zwiększa podatek korupcyjny w wysokości ok 40 proc., natomiast koszty w UE to efekt żonglerki polityki, a nie realny koszt energii z OZE czy energii jądrowej. Francuskie EJ są stare, więc i koszty energii sa niższe. Gorzej, że tę starą technologię chcą nam wtrynić... Pan profesor nie uwzględnia też jednego zasadniczego faktu, że koszmarny koszt budowy poniesie jedno pokolenie podatników, a ja mam tylko jedno życie