Już 22 stycznia br. przekonamy się, czy Komisja Europejska zaproponuje zmiany w polityce klimatycznej w obliczu kryzysu ekonomicznego na świecie, wysokich cen energii i rozbieżności w polityce energetycznej państw członkowskich.
Eksperci są zdania, że Bruksela jest skłonna dać więcej swobody poszczególnym krajom w zakresie rozwijania energetyki opartej na źródłach odnawialnych.
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, który zaprezentuje Komisja Europejska, będzie wyznaczenie jednego wiążącego celu, dotyczącego zwiększenia udziału energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych do 2030 r. w całej Unii Europejskiej. Nie będzie jednak wiążących celów dla poszczególnych państw. Zatem kraje członkowskim musiałyby wypracować same swoje plany rozwoju OZE. Na ich podstawie KE jedynie sprawdziłaby, czy zakładany cel unijny nie jest przypadkiem zagrożony, a jeśli tak, to wówczas zostałyby zaproponowane stosowne zachęty dla inwestowania w odnawialne źródła energii.
Największym znakiem zapytania jest kwestia poziomu redukcji CO2. Może to być skala 40 proc. do 2030 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r. bądź 35 proc. W pierwszym przypadku udział energii odnawialnej w UE miałby się zwiększyć do 27 proc. do 2030 r. W drugim zostałby ustalony na poziomie 24 proc. do 2030 r.
Raczej nie należy spodziewać się decyzji regulujących wydobycie gazu łupkowego, choć KE rozważa taką możliwość. Polska i Wielka Brytania sprzeciwiają się powstaniu takich regulacji.
Pogłębiające się bezrobocie w Europie hamuje ambitne plany klimatyczne Unii Europejskiej. Sam przewodniczący KE Jose Manuel Barroso stwierdził przed kilkoma dniami, że polityka klimatyczna Unii ma mieć na względzie ochronę i tworzenie miejsc pracy orz pobudzenie wzrostu gospodarczego. Tymczasem dotychczasowa polityka Brukseli działa jakby w drugą stronę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.