Od wczesnych godzin rannych (czwartek, 16 stycznia) trwają pod ziemią poszukiwania pracownika Ruchu Boże Dary, kopalni Murcki-Staszic, który nie wyjechał z dołu po zakończeniu pracy.
Poszukiwany jest zatrudniony jako tokarz, pracuje w warsztacie mieszczącym się około 10 minut piechotą od podszybia na poziomie 416.
- Powinien był zgłosić się na wyjazd z dołu najpóźniej o 1.50. Po stwierdzeniu, że nie zdał lampy, aparatu ucieczkowego, w szatni wisi jego czyste ubranie oraz po kontakcie z domem, gdzie go tez nie było, rozpoczęto akcję poszukiwawczą, w której biorą udział dwa zastępy ratowników - informuje portal górniczy nettg.pl Wojciech Jaros z działu komunikacji korporacyjnej Katowickiego Holdingu Węglowego.
Część obowiązkowego wyposażenia każdego górnika stanowi lampa, podająca stały sygnał radiowy. Ma pomagać w dokładnej lokalizacji osób w razie zawału, zasypania. Jest odbierany z odległości 10-15 metrów. Nie służy do odległej identyfikacji miejsca pobytu pracownika.
Tymczasem sam rejon podszybia na poziomie 416 Ruchu Boże Dary to około 20 km wyrobisk, chodników, przecznic, komór... Znalezienie człowieka, który oddalił się z miejsc, gdzie powinien przebywać, jest w tej sytuacji bardzo trudne - podkreśla Wojciech Jaros.
Dodajmy, że w Ruchu Boże Dary doszło wcześniej do pierwszego śmiertelnego wypadku w górnictwie w tym roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
dromader mo we łbie nasrane i niy pomiyszane!!!!!!!!!!!!!! znom dobrze tego górnika,na pewno niy był pijany!!!
Warsztat w którym pracował znajduje się 1300m od szybu, zbiornik do którego najprawdopodobniej wpadł 5minut na piechotkę w innym kierunku od szybu, nie ma możliwości podjechania sobie taśmą do tego zbiornika bo idąc do niego wychodzi się 20m od napędu taśmy i wlocie zbiornika ,jaki sens jechać 20m na taśmie Najprawdopodobniej poślizgnął się na drabince prowadzącej do zbiornika podczas wykonywania jakiejś pracy i spadł.
Po co miałby jechać taśmą skoro pracował na warsztacie pod szybem? Tyle ludzi na warsztacie i nikt go nie widział?
Albo przejechał się za daleko na taśmie.
Głupota ludzka nie zna granic, oddalił się i się zgubił albo śpi w pakamerze nawalony. Ludzie sa nieobliczalni i nienormalni