Kilka milionów polskich gospodarstw opalanych jest węglem kamiennym. Wiele wśród nich stosuje nowoczesne piece, w których spala się odpowiednio spreparowany węgiel w sposób przyjazny środowisku, bez powodowania niskiej emisji - zauważa w rozmowie z Trybuną Górniczą Adam Gierek, poseł do Parlamentu Europejskiego.
Parlament Europejski jest za zaostrzeniem przepisów dotyczących gazu łupkowego, z którym Polska wciąż wiąże duże nadzieje. Co to oznacza w praktyce?
Nowa dyrektywa rzeczywiście zaostrza przepisy w zakresie poszukiwań i eksploatacji gazu łupkowego. Chodzi o zabezpieczenie ludzi i środowiska naturalnego przed ewentualnymi szkodami, gdyż skala zagrożeń nie jest do końca znana. Ponieważ skutki szczelinowania w polskich warunkach są nierozpoznane, ostrożność jest bardzo ważna. Dyrektywa zakłada, że miejscowa ludność ma się wypowiadać nt. szczelinowania. Można w tym miejscu zapytać, czy miejscowa ludność będzie kompetentna w zakresie geologii, technologii i ekologii? Może to opóźniać wymagane procedury. Technologia szczelinowania jest niezwykle wodochłonna, a Polska jest krajem ubogim w wodę. Ten problem także rodzi wiele pytań. Wiadomo, że w dobie kryzysu gospodarczego strategia energetyczna musi być oparta na tanich źródłach, ale oby nie była to złudna polityka, taka, jak miało to miejsce swego czasu w związku z tzw. polskim Kuwejtem, czyli odwiertem pod Karlinem. Łudzono się wtedy, że lokalne źródło gazu zastąpi jego import. Niekorzystne dla nas jest połączenie w dyrektywie problemu szczelinowania z odmetanowaniem kopalń. Jak powszechnie wiadomo, pokłady węgla w Rybnickim Okręgu Węglowym są mocno zametanowane. Powinno się zatem odmetanować złoża, aby umożliwić budowę kopalń. Przyjęta została dyrektywa, która w odróżnieniu od rozporządzenia nie podlega natychmiastowej realizacji. Teraz ruch jest po stronie Rady Europejskiej i parlamentów narodowych. Muszą one przeanalizować problem i zharmonizować z prawem w poszczególnych państwach. To potrwa, a zarazem złagodzi sprawę. Jestem w tym zakresie optymistą. Podobnie jak cała polska delegacja w Parlamencie Europejskim, głosowałem przeciw wspomnianej dyrektywie, podjętej pod wpływem "zielonych".
Niektóre polskie gminy, walcząc z niską emisją, zastanawiają się nad likwidacją węglowych palenisk. Czy są to dobre pomysły w świetle obietnic premiera, że węgiel trzeba szanować?
Kilka milionów polskich gospodarstw opalanych jest węglem kamiennym. Wiele wśród nich stosuje nowoczesne piece, w których spala się odpowiednio spreparowany węgiel w sposób przyjazny środowisku, bez powodowania niskiej emisji. Zatem walka z niską emisją powinna polegać nie na całkowitym eliminowaniu węgla z gospodarstw domowych, lecz na zwiększaniu zakresu jego nowoczesnego spalania. A propos "szanowania węgla". Trzeba podkreślić, że górnictwo to nie tylko węgiel w stanie surowym. To w perspektywie przyszłości wielki wytwórca gazu wodnego, powstającego w wyniku zgazowania węgla. Spalanie tego gazu w turbinach spowoduje wzrost efektywności konwersji energetycznej do poziomu 60 proc. W przypadku spalania węgla jest to maksimum 40 proc. Taki jest kierunek, w którym należy podążać, aby w nowoczesny sposób wykorzystywać zasoby węgla. Nie można mówić o zmierzchu polskiego węgla. To nasze wielkie bogactwo.
Jaka jest szansa, że Parlament Europejski w nowym składzie będzie bardziej przychylny dla węgla?
Jest na to bardzo duża szansa. Świadczą o tym nowe tendencje w europejskiej energetyce. Obecnie Niemcy, po wyeliminowaniu energetyki atomowej, rozpoczęli budowę w swoich elektrowniach 11 bloków węglowych. Energia z elektrowni wiatrowych jest bardzo droga. Dlatego wymogi konkurencyjności przemysłu wymuszą na Europie przeprosiny z węglem.
Pojawia się coraz więcej głosów, że brak wspólnej koncepcji energetycznej dla UE to prosta droga do klęski, nawet rozwiązania wspólnoty w przyszłości.
Takie zagrożenie jest realne, ponieważ energia stanowi fundament polityki gospodarczej. Jeśli Europa będzie brnąć w "ambitną" politykę energetyczną, która nie znajduje uzasadnienia w dogłębnych badaniach przyczyn zmian klimatu, to nasz kontynent straci konkurencyjność gospodarczą. Europa powinna uwzględniać fakt, że koszty energii odgrywają coraz większą rolę w kosztach produkcji, czyli w cenie wyrobów. Wynikającą z tego zapaść europejskiego przemysłu widać w wielu dziedzinach, np. w przemyśle motoryzacyjnym, który był wiodącym obszarem gospodarczym. Unijne restrykcje związane z handlem emisjami powodują, że europejskie hutnictwo zaczyna tracić swą konkurencyjną przewagę, ponieważ wpływają na to rosnące koszty energii.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.