W czwartek (10 października) o godz. 9.05 euro kosztowało 4,1935 a dolar 3,1053 zł, ok. godz. 16. było to odpowiednio 4,1810 i 3,0956 zł. Podobnie jak na poprzednich sesjach, kurs złotego nie wykazywał większych zmian, czekając na silniejszy impuls.
Takim impulsem nie stała się informacja, że prezydent Barack Obama zgodnie z oczekiwaniami nominował w środę na stanowisko prezesa Fed Janet Yellen, dotychczasową wiceprezes Rezerwy Federalnej.
Również dane z USA nie wywołały większego wrażenia. Departament Pracy podał, że liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych w ubiegłym tygodniu w USA wzrosła o 66 tys. wobec poprzedniego tygodnia i wyniosła 374 tys. Duży wzrost nowych bezrobotnych wynika jednak częściowo z problemów wywołanych przez zmianę systemu komputerowego obsługującego oddział Departamentu Pracy USA w Kalifornii oraz zakłóceń wywołanych przez paraliż instytucji rządowych w USA.
Impulsem mogą być rosnące nadzieje, że zakulisowe rozmowy w Kongresie zmierzają w kierunku krótkoterminowego porozumienia, które pozwoli uchwalić nowy budżet, podnieść próg długu i uniknąć ogłoszenia selektywnej niewypłacalności USA.
- Mieliśmy dzisiaj stabilną sytuację przez cały dzień. W dalszym ciągu powinniśmy poruszać się w przedziale gdzie 4,18 zł/euro jest wsparciem, a 4,21 zł/euro oporem - powiedział Andrzej Krzemiński z Banku BPH. - Cały czas jesteśmy w konsolidacji; być może delikatnym wskazaniem na umocnienie są dobre nastroje na giełdach.
Indeks WIG rośnie w czwartek blisko 3 proc.
Na rynku długu również nie było większych zmian.
- Dzisiaj bez większych zmian. Aukcja dopiero za dwa tygodnie, więc można się spodziewać podążania za rynkami bazowymi - powiedział Henryk Sułek z Banku Millennium.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.