We wtorek (24 września) polska waluta osłabiła się zarówno do euro jak i dolara. Analitycy wskazali, że to skutek spadającego kursu pary euro/dolar. Ok. godz. 17 euro kosztowało 4,22 zł, a za dolara trzeba było zapłacić 3,13 zł.
Analityk Admiral Markets Marcin Kiepas powiedział, że we wtorek złoty osłabił się w ślad za spadającym kursem euro/dolara, a nastrojów nie poprawiły opublikowane przez GUS, lepsze od prognoz, dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia.
- Sierpień przyniósł poprawę na polskim rynku pracy. Stopa bezrobocia spadła w tym miesiącu do 13 proc. z 13,1 proc. miesiąc wcześniej. Dane pozytywnie zaskoczyły. Rynkowy konsensus zakładał bowiem brak zmian sytuacji na rynku pracy. Podobna niespodziankę sprawiły dane o sprzedaży detalicznej. W sierpniu jej roczna dynamika ukształtowała się na poziomie 3,4 proc. To wprawdzie mniej niż w lipcu (4,3 proc.), ale trzeba mieć na uwadze mniejszą liczbę dni roboczych i specyfikę sierpnia 2012 r. Pozytywem jest również to, że wzrost sprzedaży okazał się wyższy od oczekiwań (3,1 proc. rdr) - wskazał.
Dodał, że opublikowane przez GUS dane wpisują się już w całą serię raportów potwierdzających ożywienie w polskiej gospodarce.
- Nie ma obecnie powodów, żeby wątpić w jego trwały charakter. Dlatego w kolejnych miesiącach należy oczekiwać dalszej poprawy wskaźników makroekonomicznych, co będzie wspierać pozytywne nastawienie do polskiej gospodarki, a pośrednio do waluty i giełdy - ocenił.
Zaznaczył jednak, że lepsze od oczekiwań dane nie zdołały przełożyć się na umocnienie złotego.
- Stracił on w relacji do głównych walut, podążając w ślad za spadającym kursem euro/dolara. Cieniem na notowaniach tej ostatniej pary, pośrednio szkodząc też złotemu, położyły się niższy od prognoz wzrost niemieckiego indeksu Ifo, skorelowany z sugestiami październikowego ograniczenia QE3 w USA (program skupu aktywów - PAP), jakie płynęły od przedstawicieli Fed, a także powtarzanymi przez przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego głosami, że uruchomienie kolejnej rundy długoterminowego finansowania (LTRO) wciąż pozostaje realną opcją - mówił analityk.
W opinii Kiepasa wtorkowy wzrost na parach euro/złoty i dolar/złoty w istotny sposób nie zmienia układu sił na wykresach tych par.
- W dalszym ciągu należy liczyć się z kontynuacją, zapoczątkowanej w końcówce ubiegłego tygodnia, zwyżki. Niemniej jednak większość tego ruchu już została wykonana. Dlatego dopiero istotne pogorszenia nastrojów na rynkach globalnych lub też silne załamanie kursu euro/dolar mogłoby wypchnąć notowania polskich par w kierunku maksimów z początku miesiąca. Ich przełamanie jest jednak mało prawdopodobne zarówno w średnim, jak i długim terminie - ocenił.
Analityk X-Trade Brokers Mateusz Adamkiewicz stwierdził, że w środę głównym wydarzeniem dnia będą dane z USA.
- O 14.30 poznamy wartość zamówień na dobra trwałego użytku, konsensus wynosi brak zmian w relacji miesięcznej. O godz. 16 poznamy dane z rynku nieruchomości - wskazał.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.