Rynki czekają na decyzję amerykańskiej Rezerwy Federalnej w sprawie polityki monetarnej. Fed wyda (18 września) komunikat, w którym poinformuje o przyszłości programu QE3, czyli skupu papierów wartościowych przez państwo. Na ten cel bank centralny przeznacza 85 mld dolarów miesięcznie. Analitycy przewidują, że kwota ta zostanie zmniejszona o 10-20 mld.
- Różne są propozycje. Dla rynków byłoby najlepiej, gdyby Fed już postanowił o takim cięciu - powiedzmy o 15 mld dolarów - i powiedział, że do końca roku już nic nie zmieni. Wtedy rynki odetchną z ulgą, że już to mają z głowy - przewiduje Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.
Kuczyński podkreśla, że najgorszą informacją byłby brak działania ze strony Fedu. Oznaczałoby to, że inwestorzy będą z niecierpliwością wyczekiwać decyzji po październikowym posiedzeniu, co wpłynęłoby na nerwowość rynków finansowych. Dodaje, że z całą pewnością Fed nie podniesie stóp procentowych, które obecnie znajdują się na rekordowo niskim poziomie - 0,25 proc.
Inwestorzy wyczekują jednak nie tylko decyzji dotyczącej programu skupu papierów wartościowych QE3, ale także zapowiedzi przyszłego kierunku rozwoju amerykańskiej polityki monetarnej. A to zależy w dużym stopniu od tego, kto zostanie następcą Bena Bernankego na stanowisku nowego prezydenta Fedu. Z rywalizacji o fotel szefa Rezerwy Federalnej wycofał się uważany za bardziej skłonnego do zaostrzenia polityki monetarnej Lawrence Summers.
- Janet Yellen jest najbardziej prawdopodobna. Ona jest bardziej "gołębia" niż Lawrence Summers. Będzie wolniej zdejmowała to poluzowanie ilościowe, wolniej ograniczała zakupy aktywów przez Fed, wolniej podnosiła stopy procentowe. Rynki z tego powodu raczej się ucieszyły, chociaż w Stanach wyraz tej uciechy był niewielki, bo inwestorzy czekają na dzisiejsze posiedzenie Fed - ocenia Kuczyński.
Wśród potencjalnych nominatów wymienia się także Donalda Kohna oraz Timothy'ego Geithnera. Kuczyński podkreśla, że Janet Yellen nie jest faworytką prezydenta Obamy, który powoła szefa Fed po zaakceptowaniu kandydatury przez Kongres.
- Barack Obama niespecjalnie ma chęć powołać Yellen, po pierwsze dlatego, że jest bardzo niezależna, po drugie, działa "close to the script", czyli zawsze zgodnie z przepisami. I po trzecie, jest ponoć zbyt łagodna jak dla Baracka Obamy, który boi się, że za jego kadencji powstanie kolejny bąbel spekulacyjny. Z drugiej strony Obama ma historyczną szansę powołać pierwszą kobietę na szefa Rezerwy Federalnej - uważa Kuczyński.
Według niego Yellen działałaby w sposób zgodny z zaleceniami Christine Lagarde, szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która postuluje bardzo ostrożne i powolne ograniczanie skupu aktywów. Zdaniem Kuczyńskiego, to dobry kierunek, bo zbyt szybkie zaostrzenie polityki monetarnej mogłoby zaszkodzić gospodarce.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.