Dzisiaj każdy pracujący w górnictwie węglowym nie ma pewności zatrudnienia. Ostatnio w Australii pracę utraciło ponad 11 tys. górników zatrudnionych na etatach i kontraktach oraz innych fachowców pracujących w przemyśle wydobywczym. Nie jest to, niestety, ostateczna liczba - zwolnień może być bowiem więcej.
Lokalna gazet górnicza "Shift Miner Magazine" w swoim sierpniowym numerze opisuje, w jaki skandaliczny sposób pracownicy są zwalniani i w jaki sposób przekazuje się im o tym informacje.
Cięcia w wydatkach firm górniczych goniących za zyskami, spowodowały, że zwolnienia następują z dnia na dzień. Pracownicy dowiadują się o tym, że już nie pracują poprzez SMS-y, e-maile, ewentualnie z rozmowy telefonicznej. Wynik jest tego taki, że australijscy górnicy zaczęli bardzo nerwowo reagować na dźwięk dzwonka telefonu i unikać poczty elektronicznej. Te sposoby powiadamiania pracowników o rezygnacji przez pracodawcę z ich pracy są traktowane jako przejaw arogancji i grubiaństwa.
Zgodnie z obowiązującymi zasadami o wypowiedzeniu pracy - jak podkreśla w artykule "Shift Miner Magazine" - pracownik powinien być powiadomiony przez przedstawiciela pracodawcy osobiście, podczas spotkania twarzą w twarz. Niestety, ostatnio nie zdarza się to za często.
Pewien górnik odpowiadał tej lokalnej gazety, że w jednej z kopalń 60 górników zostało wezwanych do biura na spotkanie w sprawie bezpieczeństwa. Na miejscu poinformowano ich, żeby oddali telefony, laptopy, klucze od samochodów i udali się do czekających na nich autobusów. Autokary zawiozły górników do ich domów w Rockhampton. Było to zwolnienie grupowe i to bardzo szybkie oraz brutalne.
Nasuwa się jednak wniosek, że nawet trudna sytuacja ekonomiczna na całym świecie nie powinna zwalniać ludzi od postępowania zgodnie z przyjętymi dobrymi zasadami współistnienia, a informowanie pracowników o ich zwolnieniach z pracy powinno odbywać się z szacunkiem i respektem dla obu stron.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nie jest dziwne! Mojego meza spotkala taka sytuacja, wiec artykul jest na miejscu! to straszne, w jaki sposob traktowani sa ludzie...jakie zwiazki? jakie wypowiedzenia? oni robia z ludzmi co chca!!!Od miesiaca biegam po prawnikach i jedyne co slysze " przykro mi, ale maja takie prawo"
Dziwne ale prawdziwe. Pojedyncze zwolnienia z godziny na godzine sa na porzadku dziennym ,a jezeli zlamales przepisy to jestes zwolniony zaraz po wyjezdzie na powierzchne jezeli pracujesz w kopalni podziemnej. BA nawet osoby z biura proszone sa do kadrowca gdzie dowiaduja sie ze juz nie sa potrzebni i nie pozwala im sie nawet posprzatac biurka bo za brama trzeka taksowka i do domu . A prywatne rzeczy z biurka zostana przeslane potem . Tak bywa w KAPITALIZMIE tutaj w Australii. W Australii sa zaklady a w tym i kopalnie gdzie NIE MA ZWAZKOW ZAWODOWYCH -tak- zwiazki nie dzialaja we wszystkich zakladach.
Eeee tam.. dziwne ?? Jeśli kopalnia jest prywatna to część "kodeksu pracy" obowiązuje ot tak sobie..
W Polsce o zwolnieniach grupowych (i każdym zwolnieniu związkowca) pracodawca musi z wyprzedzeniem poinformować związek zawodowy, który ma prawo negocjować warunki. W Australii ochrona jest z pewnością nie mniejsza. Więc to wsadzenie do autobusu i wywiezienie ludzi z zakładu jakieś dziwne.