Za sprawą wypowiedzi miliardera Romana Karkosika, właściciela firmy "Krezus", odżyła debata na temat zagospodarowania polskich złóż surowców mineralnych. W rozmowie z "Parkietem" (12 lipca) powiedział, że "za surowcami niekoniecznie trzeba biegać po świecie. W Polsce jest sporo niewykorzystanych okazji". Jest to deklaracja wielce pozytywna, gdyż jeden z krajowych potentatów, wbrew utartej opinii dostrzega nasze bogactwa narodowe i zamierza jeszcze na tym dobrze zarobić.
Jednocześnie jest to krytyka Skarbu Państwa, który jest ich właścicielem i nie interesuje się tym co posiada. Roman Karkosik chce eksploatować polskie złoża soli potasowych. Ich import z Białorusi i Rosji przekracza 410 mln zł. Jest to suma, która można uzyskać eliminując zagraniczną sól z naszego rynku. Pojawiły się również sugestie, że sól potasową wydobywać chce również KGHM. W przeciwieństwie do innych, często egzotycznych, zamierzeń tej firmy, wydobycie soli potasowej wydaje się być czymś jak najbardziej realnym. Nie będzie to decydować o skali i poziomie zysków KGHM. Osiągnięcie jednak produkcji na poziomie kilku procent w skali roku jest jednak możliwe, a to już coś znaczy.
Udostępnienie złoża soli
Wraz z odkryciem złoża rud miedzi stwierdzono występowanie pokładów soli kamiennej. Początkowo cała uwaga górników, technologów i wszystkich biorących udział w budowie kopalń była zwrócona na udostępnienie złoża rud miedzi. Jednakże wraz z upływem czasu i opanowaniem techniki eksploatacji tego złoża zaczęto poszukiwać możliwości wykorzystania wszystkich innych towarzyszących mu bogactw naturalnych. Cechsztyńską solą kamienną od początku zajmowali się naukowcy. Studiowali powtarzające się regularne fazy jej powstawania (cyklotemy). Badali jej jakość i parametry użytkowe pomimo tego, że nie było większych szans na ich wykorzystanie w najbliższej przyszłości. Na przeszkodzie stała stropowa warstwa dolomitu o przeciętnej miąższości ok. 60 m. Stabilność tej warstwy decyduje o bezpieczeństwie robót eksploatacyjnych w złożu miedzi. Dlatego nikomu nie przychodziło do głowy, aby ją naruszać i w jakiś sposób dostać się do złoża soli.
Tymczasem sama natura podsunęła najlepsze rozwiązanie. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych minionego wieku, wraz z rozwojem robót górniczych i oddaniem nowego szybu SW-1 w obecnej kopalni Polkowice-Sieroszowice okazało się, że w jego pobliżu wspomniana warstwa dolomitu zmniejszyła swoją grubość do kilku metrów. Okazję tę natychmiast wykorzystano i pochylnią przebito się do spągu złoża soli. Od tej chwili zaczęto myśleć o jego eksploatacji. Kiedy zorientowano się, że wydobycie soli wymaga koncesji i odprowadzenia opłat eksploatacyjnych, prowadzenia dokumentacji itp., to formalnie zrezygnowano z tego pomysłu. Nawet zdjęto widoczny na szybie dwumetrowej wielkości znak - NaCl. Ekonomiści jednak natychmiast policzyli, że odległe na kilometry chodniki komunikacyjne jest wielokrotnie taniej prowadzić w soli, łącząc nimi poszczególne oddziały, aniżeli w pokładzie rudy miedzi. Jest to nie tyle tańsze, co bezpieczniejsze ponieważ w wyrobiskach solnych nie ma obwałów, tąpań i zagrożeń wymagających stałego stosowania obrywki. Kształt eliptycznego półkola okazał się stabilny i najlepszy dla bezpiecznego prowadzenia wyrobisk solnych. Powoli powstawało podziemne państwo solne.
Grubokrystaliczna biała i półprzeźroczysta sól na wszystkich, którzy pierwszy raz odwiedzają kopalnie robi niezwykłe wrażenie. Eksploatacja prowadzona jest przy pomocy kombajnów chodnikowych urabiających ok. 800 t soli dziennie. Aktualnie w robotach udostępniających i komunikacyjnych wydobywa się z niego około pół miliona ton soli rocznie. Zawartość w niej NaCl wynosi 97 - 99 proc. Kilkadziesiąt osób załogi potrafi dobrze zarobić, sprzedając na pniu cały swój urobek. Cena hurtowa wynosi ok. 140 zł za t, co daje obrót ok. 47 mln zł rocznie. Zamówienia na tutejszą sól kopaną składają Czesi i Niemcy oraz pobliskie ZCH Rokita w Brzegu Górnym. Wymagają oni dużej czystości surowca, czemu nie może sprostać tania i powszechnie dostępna sól odpadowa, nadająca się jedynie do posypywania dróg w zimie. Udokumentowane zasoby bilansowe tego złoża wynoszą ok. 3 mld ton. Jest to tylko cząstka tego wielkiego złoża soli, które jak się szacuje ma zasoby perspektywiczne w skali ok. 140 mld ton. Jak kolosalne jest to złoże może świadczyć fakt, że wydobycie standardowej piątej części jego zasobów to wartość ok. 10 budżetów RP licząc tylko 15 gr za kilogram tego surowca, który w sklepie kosztuje ok. 1 zł.
Marnotrawstwo
Tego rodzaju złoża soli kamiennej zostały odkryte też na terenie gminy Kosakowo nad Zatoką Pucką. Łączne ich bilansowe zasoby geologiczne wynoszą ok. 21 mld t. Pokład soli zalega na głębokości od 500 do 2000 m. Jego miąższość waha się od 30 do 225 m. To właśnie w tym rejonie, po wielu konsultacjach, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zdecydowało się zbiorniki na gaz. Pomysł był doskonały, metoda wykonania zbiornika prosta i tania. Postanowiono, że odpowiednimi otworami wiertniczymi do pokładów soli będzie zatłaczana gorąca woda, której zadaniem było wymywanie soli ze złoża, tak aby utworzyło się kilkanaście komór (kawern), do których potem zostanie zatłoczony gaz ziemny. Ten prosty schemat ma jednak jedną nieprzezwyciężalną wadę. Nie wiadomo co zrobić z uzyskaną w ten sposób solanką!
Ministerstwo Środowiska informuje, że w minionym roku ze złoża Mechelinki wydobyto 595 tys. t (17,19 proc. krajowego wydobycia soli) w postaci solanki w całości zrzuconej do Zatoki Puckiej. Jest wielce prawdopodobne, że wśród wymywanych zasobów soli kamiennej i zrzucanej do Zatoki Puckiej są też sole potasowe, które stanowią jedno wielkie złoże różnorodnych gatunków soli. Wspomniany na wstępie Roman Karkosik nie zauważył nawet, że został uprzedzony w eksploatacji soli spod Zatoki Puckiej. Jest wielce wątpliwe, czy w tej sytuacji w ogóle jest możliwe powstanie drugiego zakładu eksploatacji soli potasowych z systemem eksploatacji podziemnej. Medialne pomysły oddzielenia tamą Zatoki Puckiej od reszty Zatoki Gdańskiej są pozbawione wszelkiego sensu. Wynika to z tego, że odkrywkowa eksploatacja tego złoża ze względów ekonomicznych jest niemożliwa, gdyż pokład soli zalega ono na głębokości od 500 do 2000 m i jego podziemna eksploatacja jest całkowicie niezagrożona od strony wody morskiej.
Konkurencja KGHM
Pod tym względem konkurencja ze strony KGHM wydaje się niezagrożona. Jak każde inne złoże soli, tak i to jest wielce zróżnicowane i wydzielenie z niego zasobów soli potasowych jest tylko kwestią czasu i prowadzonych badań. Większość z nich może być prowadzona w istniejących już wyrobiskach solnych, których długość liczona jest w kilometrach. Z tego powodu badania te będą wielokrotnie tańsze i operatywniejsze od siłą rzeczy ograniczonych do próbek z wierceń poszukiwawczych. Jaka będzie wielkość tych zasobów soli potasowych trudno w to przewidzieć. Jest jednak szansa, że będą to wielkości porównywalne z zasobami odkrytymi pod Zatoką Pucką.
Dla KGHM sprawa ta nie przedstawia większych problemów. Jest to tym bardziej dla firmy istotne, że cena soli potasowych jest dziesięciokrotnie wyższa niż soli kamiennej. Zastąpienie krajowego jej importu wydaje się mieć wszelkie szanse powodzenia. Jak dobrze pójdzie, a wszystko na to wskazuje, to oprócz likwidacji importu, podobnie jak w sprawach soli kamiennej firma ma szansę na eksport. Wystarczy wspomnieć, że już obecnie z samej soli kamiennej przychody roczne wynoszą ok. 47 mln zł. Pod tym względem konkurencja KGHM, który ma gotowe i udostępnione już kolosalne złoże soli, wydaje się być niczym nie zagrożona. Skala możliwości eksploatacyjnych wszelkiego rodzaju soli z tego złoża wydaje się być nie do osiągnięcia dla konkurentów. Istniejące szyby szczególne te położone na terenie złoża rud miedzi Sieroszowice i Głogów Głęboki mają nieograniczony dostęp do soli. Warto podkreślić, że wielkość złoża soli wielokrotnie przewyższa zasoby rud miedzi. Te ostanie mogą być wyczerpane w ciągu najbliższych dwudziestu lat. Soli wystarczy tu na tysiąclecia. Górnictwo solne KGHM ma szansę na przetrwanie jeszcze długo po zakończeniu eksploatacji złóż miedzi. Dlatego można już przygotowywać się do zmiany szyldu na KGHM Polska Sól SA.
Zacznijmy doceniać zasoby
Na przykładzie tylko tego jednego z najbardziej popularnych surowców jakim jest sól kamienna i potasowa w Polsce widać, jak nieprzemyślana i mało skoordynowana jest ich eksploatacja. Można za to winić ich gospodarza, którym jest Skarb Państwa i Ministerstwo Środowiska. Nie chodzi tu jednak o znalezienie winnego. W jakiejś mierze jest to odpowiedzialność znacznie szersza. Wynika ona w ogóle z niskiego stopnia wiedzy w naszym społeczeństwie odnośnie ogromnych zasobów złóż kopalin, które są drugim bogactwem narodowym po ludziach zamieszkujących na terytorium Polski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Może warto wrócić do tematu?