Słaba koniunktura dopadła jubilerów. Choć brylanty sprzedają się świetnie, i sieci, i indywidualni przedsiębiorcy zamykają sklepy - informuje Puls Biznesu.
- Jesienią ubiegłego roku sytuacja na rynku zaczęła się pogarszać. Dzisiaj jest on kilka procent na minusie. Jedyne segmenty, które notują zwyżkę, to tańsza biżuteria upominkowa i ta z najwyższej półki - mówi Krzysztof Madelski, prezes i założyciel marki jubilerskiej Yes.
Faworytem bez dwóch zdań są brylanty. Zadowolony z ich sprzedaży jest zarówno Yes, jak i Apart. Jak podaje Piotr Rączyński, prezes Apartu, w 2012 r. spółka osiągnęła rekordową sprzedaż biżuterii z brylantami w całej swojej historii.
Piotr Rączyński oprócz brylantów wymienia również luksusowe zegarki.
- Ich sprzedaż od lat systematycznie rośnie - twierdzi szef Aparta. Jednak nie wszyscy jubilerzy skorzystają na tych zwyżkach, bo nie wszyscy postawili na brylanty i drogie zegarki.
Większość, szczególnie pojedyncze sklepy jubilerskie, zaciska pasa.
- Zdarza się nawet, że klienci kupują obrączki ślubne ze srebra, a nie ze złota. Od ubiegłego roku spada nam sprzedaż. Część sklepów w naszym mieście temu nie podołała i się zamknęła - twierdzi Alicja Wójcik, prowadząca w Sosnowcu sklep jubilerski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.