Kijów nie zareagował dotąd na podpisane w piątek w Petersburgu memorandum ws. budowy drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa przez Polskę, jednak obserwatorzy uważają te plany za element presji Gazpromu w celu przejęcia kontroli nad ukraińskimi rurociągami.
Zdaniem Mychajła Honczara, dyrektora programów energetycznych ośrodka analitycznego "Nomos", budowa rurociągu, który ominie Ukrainę i pozbawi ją części dochodów z tytułu tranzytu rosyjskiego gazu na Zachód, ma dla Moskwy także znaczenie polityczne.
- Rosja chce tym wymusić na Ukrainie zgodę na wydzierżawienie jej naszych rurociągów, ale i zasiać ziarno niezgody między Ukrainą a państwami Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polską i Słowacją, które w ostatnim czasie odgrywają rolę najbardziej aktywnych pośredników w dialogu między Kijowem a UE - powiedział w rozmowie z PAP.
Ekspert wyjaśnił, że kolejnym celem Rosji jest próba wpłynięcia na projekty budowy tzw. interkonektorów gazowych, czyli połączeń, jednoczących w jeden system oddzielne rurociągi, co uderzy w interesy Gazpromu. - Szczególnie chodzi tu o nitkę Północ-Południe, która ma połączyć terminal LNG w Świnoujściu z terminalem na wyspie Krk w Chorwacji - zaznaczył.
Według Honczara wprowadzenie w życie planów budowy drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa uderzy w interesy Ukrainy jako państwa tranzytowego, jednak - co podkreślił - jest jeszcze za wcześnie, by mówić o jakichkolwiek szczegółach.
- Z oświadczeń Gazpromu trudno wywnioskować, czy ma być to zupełnie nowa nitka, która będzie budowana z Półwyspu Jamalskiego w Rosji przez Białoruś, Polskę i do Słowacji, czy też interkonektor między odgałęzieniem gazociągu jamalskiego, zbudowanym w 1999 r., a rurociągami idącymi w stronę Słowacji - powiedział.
Honczar z uznaniem odniósł się do stanowiska premiera Donalda Tuska, który oświadczył wcześniej, że "Polska nie będzie uczestniczyła w takich politycznych kontekstach" w sferze gazowej.
- Chciałbym pogratulować jasnego stanowiska Polski w tej sprawie. Choć na poziomie korporacyjnym memorandum zostało podpisane, co pokazuje, że Gazprom ma w Polsce pewne lobby gospodarcze i efektywnie je wykorzystuje, to rozumiemy, że najważniejsze jest jednak zachowanie polskiego rządu. Bez jego zgody realizacja takiego projektu jest niemożliwa - oświadczył.
Ołeksandr Todijczuk, prezes kijowskiego Międzynarodowego Klubu Energetycznego powiedział PAP, że Ukraina może nadrobić straty, wynikające z ewentualnego ograniczenia tranzytu gazu z Rosji, poprzez kupowanie błękitnego paliwa na rynkach spotowych Europy Zachodniej.
- Biorąc pod uwagę to, że na Ukrainę jest już dostarczany gaz przez terytorium Polski, i fakt, że Polska zaproponowała zbudowanie nitki ze swego terminalu LNG w Świnoujściu do systemu ukraińskiego, uważam, że z Polakami zawsze możemy dojść do porozumienia - zaznaczył.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.