Mam zaszczyt przekazać Państwu informację, że w minionym roku... nasze zyski spadły o połowę! Tak można sparafrazować słowa prezesa KGHM Herberta Wirtha, którymi rozpoczyna on raport roczny tej firmy za 2012 r. Tym razem raport który ukazał się 29 marca jest trudny do znalezienia na stronach internetowych firmy. Zamiast tego na czołówce tej strony znajduje się znacznie korzystniejszy raport za rok 2011. To ciekawe tym bardziej, że KGHM zawsze był spółką obnosząca się ze swoimi sukcesami,
Spadek zysków o połowę nie należy do sukcesów i na ogół traktowany jest przynajmniej jako ostrzeżenie dla możliwej katastrofy. Wszystko to stało się mimo przejęcia kanadyjskiej spółki Quadra FNX. Dodatkowa produkcja w wysokości 110 tys. ton miedzi oraz kilku tys. ton metali szlachetnych nie przebiła jednak zeszłorocznych zysków. Trzeba zaznaczyć, że bez Kanadyjczyków były dwa razy większe. Dlaczego firma, która stała się "globalnym graczem", której produkcja miedzi wkrótce zwiększy się o ok. 200 tys. ton ma gorsze wyniki niż, kiedy nie było tych zagranicznych aktywów? Składa się na to szereg czynników, a jednym z nich jest ta sama przyczyna, która powoduje, że polskie górnictwo węgla kamiennego ma kłopoty finansowe. Jest nią spadek cen surowców, który następuje w wyniku światowego kryzysu ekonomicznego, nowych odkryć surowców i ich nadpodaży na światowym rynku.
Elementy bilansu
Przychody KGHM ze sprzedaży w poprzednim i minionym roku były zbliżone do siebie w skali ok. 20 mld zł. Jednakże już zysk operacyjny był o połowę niższy. W roku 2011 wyniósł on 13,3 mld zł, a w minionym roku tylko 6,4 mld zł. Przychody ze sprzedaży były podobne, bo doszedł znaczący wolumen dochodów z Quadra FNX. Jednakże spadek ceny o blisko 12 proc., a w konkretach o około 1 tys. dolarów na tonie spowodował, że dochody firmy spadły o połowę. Zysk netto za rok 2012 to 4,8 mld zł. Za rok 2011 wyniósł on 11,4 mld zł.
Spadek ceny
Wyniki te można skomentować w ten sposób, że było doskonale, ale teraz jest już tylko dobrze. Oczywiście nie ma powodów do dramatyzowania, a uzyskane efekty mimo wszytko godne są uznania. Dalszy jednak spadek cen miedzi na światowych rynkach wydaje się być nieuchronny. Jedną z jego przyczyn jest wzrost produkcji w KGHM o zapowiadane 200 tys. ton miedzi. Im więcej miedzi na rynku, tym niższa cena tego towaru, to prosta zależność handlowa.
Od początku nowego tysiąclecia motorem napędzającym jej cenę, był prawie niczym nieograniczony popyt jaki wytwarzała chińska gospodarka. Teraz nadal ten popyt istnieje, a może nawet jest on większy, jednak jest on całkiem inaczej zaspokajany. Chiny w znacznej części postanowiły same wziąć w swoje ręce zaopatrzenie się w potrzebne im surowce. W sprawie miedzi podjęły one dwie strategiczne decyzje. Pierwsza z nich należy do kolosalnej odkrywkowej kopalni miedzi położonej na Pustyni Gobi w Mongolii, tuż przy granicy z Chinami. Ma ona od czerwca tego roku rozpocząć dostawę koncentratu umożliwiającego w ciągu kilku następnych lat osiągnięcie docelowej rocznej produkcji w skali około 450 tys. ton tego metalu. Drugim przedsięwzięciem są chińskie inwestycje w Republice Konga w rejonie Katangi, gdzie Chińczycy zajęli miejsce Polaków po ich nieudanych próbach zagospodarowania tamtejszych złóż miedzi. W przeciwieństwie do naszych rodaków Chińczycy witani są tu z otwartymi rękoma. Przede wszystkim dlatego, że na konto przyszłych spłat surowcami budują oni szpitale, uniwersytety, autostrady i całą infrastrukturę potrzebną do nowoczesnej eksploatacji potrzebnych im kopalin. Wielkość dostaw miedzi z Konga do Chin winna w przybliżeniu odpowiadać temu co uzyskują oni z kopalni w Mongolii. W ten sposób ich własna produkcja miedzi w ilości około 500 - 600 tys. ton plus dostawy z Konga i z Mongolii to razem około 1,5 miliona ton!
Dotychczasowa konsumpcja tego metalu w Chinach wynosi ok. 4 miliony ton i dotąd była w 90 procentach pokrywana importem. Teraz spadnie on relatywnie i zmniejszy się o około 30 procent. To znaczy, że przy dalszym wzroście konsumpcji miedzi w Chinach jej import do tego kraju nie będzie już wzrastał. Powoduje to, że coraz mniej są oni zainteresowani jej zakupami na wolnym rynku. Tymczasem na giełdach rosną zapasy miedzi, a jej cena mimo okresowych wahań generalnie ma tendencję zniżkową. Wszystko to wiąże się z generalną przebudową chińskiej gospodarki w coraz większym stopniu nakierowaną na zaopatrzenie w surowce ze źródeł kontrolowanych przez Chiny.
Produkcja czy zyski?
W enuncjacjach medialnych prezesa KGHM na pierwszym planie eksponowane jest osiągnięcie produkcji 700 tysięcy ton miedzi rocznie. Stawia to firmę na jednym z czołowych pod tym względem miejsc na świecie. Brak jest dla tej wizji analizy ekonomicznej. Czy jest to cel sam w sobie tylko prestiżowy, czy też ma dać on zwiększone dochody firmie i jej akcjonariuszom?
Milczenie na ten temat jest wskazówką, że nie jest pod tym względem najlepiej. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że osiągnięcie rekordowej produkcji nie przełoży się na tę samą skalę dochodów. Wydaje się, że w kalkulacji tej nie chodzi o dochody, dlatego nic się na ten temat nie mówi, gdyż sprawa jest znacznie poważniejsza. Rosnące stale koszta wydobycia własnych rud miedzi w ilości około 425 tys. ton rocznie przy spadających cenach mogą niebezpiecznie zbliżyć się do kosztów produkcji. Jednocześnie regularnie z roku na rok spada zawartość miedzi w rudzie, która w minionym roku wyniosłą 1,59 proc., a jeszcze dziesięć lat temu była to liczba większa od 2,0 proc.
Coraz głębsza eksploatacja i potrzeba centralnego schładzania powietrza spowodowała, że koszta jednostkowe wydobycia wzrosły do blisko 7 tys. dolarów za tonę miedzi. Dlatego stale zwiększa się skala tańszego pozyskiwania metalu ze złomu. Jeszcze dwa lata temu wskaźnik produkcji miedzi z tego źródła wynosił ok. 20 proc., a w minionym roku osiągnął on już wielkość 26 proc.
Ten sam proces zachodzi w stosunku do nabywania zagranicznych złóż i kopalń tego metalu. Firma chce przetrwać i istnieć jeszcze przynajmniej kolejne pół wieku. Po to, aby to osiągnąć nie może ona bazować na stale pogarszających się relacjach finansowych wynikających z eksploatacji tylko własnego złoża. I to jest główna przyczyna oraz powód, dla którego KGHM zakupuje zagraniczne aktywa.
Jest oczywiste, że nikt nie lubi mówić o swoich trudnościach i związanych z tym przegrupowaniach technicznych oraz finansowych. Dlatego prezes zawsze mówi tylko o wzroście produkcji, co przy zyskach z każdej wyprodukowanej tony metalu ma się przełożyć na coraz większy zysk globalny. O tym, że może z tym być różnie, lub nawet odwrotnie, świadczą wyniki za miniony rok, kiedy okazało się, że znacznie większa produkcja metalu, tym razem przyniosła odwrotnie proporcjonalne zyski. Dlatego lepiej, aby zarząd KGHM i jej prezes bardziej zajęli się zyskami niż magią produkcji, która daje im światowy prestiż, ale za to z zyskami może już być różnie. Górnictwo KGHM, w którym niewiele zmieniło się przez minione pół wieku wymaga zasadniczej modernizacji. Przykładem niech będzie składowanie odpadów poflotacyjnych.
Likwidacja Żelaznego Mostu
Postulat ten wydaje się być abstrakcyjnym, gdyż bez składowania odpadów KGHM nie może istnieć. Jednakże chodzi tu nie o zaprzestanie ich w ogóle składowania, ale dotyczy o ich gromadzenia w powierzchniowym zbiorniku Żelazny Most. Jest to jest największy tego rodzaju zbiornik odpadów w Europie. Ich ilość przekroczyła już miliard ton. Anachroniczny system mokrego składowania odpadów jest eksploatowany bez przerwy przez blisko już 40 lat. Przez okres ten nie dokonano żadnych podstawowych zmian w jego funkcjonowaniu. Nie prowadzi się prac związanych z jego fizyczną likwidacją poprzez składanie tych odpadów w wybranych wyrobiskach górniczych. Operacja ta nie budzi zastrzeżeń środowiskowych, gdyż materiał ten został uprzednio wybrany z tego samego miejsca i winien on z powrotem tam powrócić. W ten sposób uzyskano by szereg korzyści. Pierwsza z nich to wzrost bezpieczeństwa załogi w wyniku podsadzania wszystkich wybranych wyrobisk. Druga to ograniczenie piaskowej podsadzki i likwidacja nadmiernej skali wydobycie tego surowca. Trzecia to likwidacja zagrożenia mieszkańców poprzez zawsze możliwą awarię tego zbiornika. Kolejna korzyść to czysta Odra, gdyż zaprzestano by zrzucać do niej zanieczyszczoną wodę z tego zbiornika.
Nie tylko sukcesy
Niezależnie od niewątpliwych osiągnięć tej firmy w jej własnym interesie leży bardziej krytyczne spojrzenie na czekające ją zadania na własnym podwórku. Nie może się ona zachwycać tylko sukcesami, bo w sytuacjach, takich jak na wstępie wypada to humorystycznie. Tak poważna firma winna z większą odpowiedzialnością podchodzić do swoich trudności i problemów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Jak mozna pisac artykul, nie mowiac skad brak sie tak wysoki zysk za 2011 ??? A np. polkomtel lub podatek od kopalin??? DO tego koszty uruchomienia inwestycji zagranicznych ?? Slabe ....