Dyrektor pracy w kopalni Krupiński Franciszek Wróbel ma za sobą aż 33-letni staż w tym zakładzie. Pracował w bardzo różnych oddziałach, był także pracownikiem fizycznym, a jak sam mówił, jego obecna praca polega na tym, żeby rozmawiać z ludźmi i rozwiązywać ich problemy. To ważne także dlatego, że aż 75 proc. załogi to młodzi pracownicy. Rozpoczął pracę 1 października 1980 r., jako absolwent Akademii Ekonomicznej.
Kopalnia była wtedy jeszcze w budowie. Przewijało się przez nią mnóstwo ludzi. Na uroczystość wydobycia pierwszej tony węgla przyjechał gen. Piotrowski.
- Od samego początku załoga była tu fantastyczna, 30 lat walczyła o utrzymanie miejsc pracy, bo od początku istnienia wisiało nad nami widmo likwidacji. Jedynym argumentem, który wówczas mieliśmy, była wysoka wydajność i niski koszt produkcji. Ludzie zawsze walczyli tutaj w jednej drużynie i to uchroniło nas przed zamknięciem - opowiada.
Jednym z trudniejszych doświadczeń dla załogi Krupińskiego była likwidacja pobliskiego Morcinka.
- Z jednej z strony współczuliśmy kolegom, z drugiej byliśmy szczęśliwi, że to nie dotyczy nas - przyznaje szczerze dyrektor.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.