Okazuje się, że choć mamy armię zawodową, czyli niepoborową, to jednak rezerwiści muszą się liczyć z tym, że będą powołani na ćwiczenia do jednostek wojskowych. Szkolenie takie trwałoby 10 dni.
Dziennik Gazeta Prawna pisze o tym, że Ministerstwo Obrony Narodowej przesłało do konsultacji projekt rozporządzenia w sprawie wprowadzenia obowiązkowych ćwiczeń. Wszyscy zdolni do służby wojskowej (w praktyce wszyscy, za wyjątkiem posiadaczy kategorii E) muszą się liczyć z wypełnieniem tzw. obywatelskiego obowiązku.
"Już w przyszłym roku pierwszych wezwań może się spodziewać około 3,6 tys. rezerwistów. W kolejnych latach liczba ta ma się systematycznie zwiększać. Docelowo co roku do jednostek ma trafiać około 30 tys. osób" - podaje DGP i cytuje rektora Akademii Obrony Narodowej, genenerała dywizji, .Bogusława Packa, który wyjaśni, że:
"Mamy nowy sprzęt i musimy szkolić rezerwę, bo nie mamy obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej. Potrzeby w tym zakresie są bardzo duże i wojsko powinno wysyłać jeszcze więcej wezwań niż planuje".
Wojsko jest świadome, że koncepcja nie przypadnie do gustu zdecydowanej większości rezerwistów. Tym bardziej, że nie podoba się ona także pracodawcom, gdyż - jak wyjaśnia DGP Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan - "Zabieranie pracownika na 10 dni, zwłaszcza kluczowego dla zakładu, będzie dla firmy bardzo uciążliwe".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.