Premier zrobi swoje, górnicy też swoje

Mysłowice-Wesoła. Szkoła górnicza dla dorosłych. Słuchacze zdobywają tu wykształcenie średnie techniczne. W soboty i niedziele. Na długiej przerwie komentują to, co dzień wcześniej Donald Tusk powiedział o górniczych emeryturach. Albo raczej to, że powiedział niewiele. Zapytałem ich: a gdybyście mieli okazję spotkać się z premierem, to o co byście go zapytali? Padły słowa, których cytować nie wypada.

W chwilę później propozycja: to my powiemy, co sądzimy o tym, co się dzieje wokół emerytur dla górników, a ty sobie napiszesz. Możesz nawet i do premiera!

Panie Premierze...
W sobotę, 13 października, rozmawiałem z młodymi górnikami o tym, co rząd zamierza zrobić z systemem emerytur górniczych. Niestety, nie mogę przekazać Panu dobrych wieści. Wyrażali się o Panu bardzo niepochlebnie, nie podzielają Pańskich chęci ograniczenia prawa do emerytury górniczej dla pracujących na dole.

Musi Pan wiedzieć, że moi rozmówcy to ludzie młodzi, z maksymalnie kilkuletnim stażem pracy pod ziemią. Celowo piszę "pod ziemią", bo hasło "bezpośrednio przy wydobyciu" dołowych strasznie, że się tak wyrażę, irytuje.

Górnik z kopalni Wesoła Marek (l. 30) pracuje w wentylacji od 13 miesięcy. I chciałby wiedzieć, jacy to eksperci pomagali Panu przy tym pierwszym expose? Bo jego zdaniem to byli, tak się tu u nas mówi, fachowcy "do rzyci". Marek został górnikiem nie tylko dlatego, że o robotę teraz w Polsce trudno, więc jak się trafiła taka oferta, to skorzystał. Zdecydował się robić na dole również dlatego, że przerobi 25 lat (teoretycznie rzecz biorąc, bo każde L4, niebędące następstwem choroby zawodowej lub wypadku w pracy, trzeba odrobić) i będzie miał emeryturę. Teraz Marek jednak nie wie, czy tak będzie, i jest wściekły na Pana (i Pańskich ekspertów).

Tytułem wyjaśnienia: moi rozmówcy nie ukrywali swoich nazwisk. Po rozmowie stwierdzili, że nazwiska niech pozostaną do wiadomości dziennikarza. Tak się zastanawiam: o czym to może świadczyć, czyżby się czegoś lub kogoś obawiali?

Panie Premierze...
Tomasz (l. 31) już szósty rok pracuje przy robotach przygotowawczych w kopalni Staszic. Mówi, że cały czas śledzi, co się dzieje wokół emerytur górniczych. Wyczytał, że jedną z możliwości, jaką Pan przewiduje - cytuję - "jest wysyłanie górników na emerytury pomostowe"... Pan wie, że praktycznie cała górnicza brać jest przeciwko jakimkolwiek zmianom w systemie. Tomasz myślał, że wariant pierwszy - nic nie zmieniamy w systemie - za którym opowiadał się wicepremier Pawlak, będzie jedynym. Nie będzie, bo przecież skoro Pan powiedział, że projekt odpowiedniej ustawy będzie gotowy jeszcze w tym roku, to rząd chce odebrać niektórym (ale którym - nie wiadomo) górnikom to, co ich. Górnik Tomasz jest przeciwny emeryturom pomostowym. Prosił, by zapytać: a kto do nich dopłaci? Od kiedy górnik miałby być na pomostówce? I ile by na tym stracił? Bo on jest pewien, że jak rząd proponuje jakąś zmianę, to obywatel na tym raczej nie zyska.

Panie Premierze...
Górnicy nieraz zachęcali i zachęcać będą, by Pan zobaczył, jak smakuje ich robota. Przecież Pan był już parę razy na dole. Górnik Marek (l. 33) jest spokojny o swoją emeryturę, bo robi w oddziale wydobywczym, więc pewnie załapie się do grona "pracujących bezpośrednio przy wydobyciu". Na Pańskie reformatorskie plany złorzeczy i czuje, że chce je Pan zrealizować po cichu. Dlatego tym bardziej widziałby Pana z wizytą u siebie, w Staszicu, na dole.

Nie ma jednak wątpliwości, że przed takimi odwiedzinami ściany byłyby obielone, krawężniki odmalowane, wszystko "odpicowane" i - cytuję - "gdyby na dole była trawa, toby ją odmalowali na zielono!". Inaczej mówiąc, górnicy chcą Panu przekazać wieść taką, że Pan nie znasz pracy w kopalni, skoro zamierzasz Pan dzielić pracujących na dole na takich czy siakich. Widzieli Pana na zdjęciach, jak Pan wychodził z szoli. Ubranie miał Pan czyściutkie i suche. Górnicy wiedzą, że premier nie musi być górnikiem, ale premier powinien wiedzieć, że to, co widział w czasie takich okazyjnych zjazdów, nijak nie oddaje prawdy o tym, czym jest robota na dole.

Panie Premierze...
Przyglądałem się zajęciom z obsługi niwelatora. To takie ustrojstwo do pomiaru różnicy wysokości pomiędzy punktami terenowymi. Spytałem słuchaczy, co sądzą o tym, że Pan chce zmienić ich system emerytur. Padło naraz tyle siarczystych odpowiedzi, że aż strach. A propos obaw. Górnicy uważają, że Pan się bał jasno i otwarcie powiedzieć w tym drugim "expose", co dalej z ich emeryturami. Bał się Pan, bo słupki poparcia dla Pana partii lecą w dół, a górnicy to spora, choćby liczebnie, siła wyborcza. I jeden ze słuchaczy powiedział nawet, że chciałby - jak przez wizjer tego niwelatora - widzieć jasno, co Pan dalej w rzeczonym względzie zamierza.

Górnik Mateusz (l. 24) nie po to zatrudniał się do fedrowania, by mu w trakcie pracy zmieniano jej warunki. Gdyby Pana spotkał, to powiedziałby tak: jak rząd podzieli górników na dole na takich, co się im należy emerytura górnicza, i takich, co jej nie będą mieli, i wprowadzi dla nowo przyjmowanych zasadę, że emerytura górnicza nie będzie dla wszystkich, to po pewnym czasie nie będzie chętnych do roboty pod ziemią. Jak Pan sądzi, czy tacy, dajmy na to, elektrycy będą chcieli pracować pod ziemią do 67. roku życia?

Panie Premierze...
Pan zrobi swoje, górnicy zrobią swoje. Mówią, że skoro było "białe miasteczko", to - jak będzie trzeba - postawią Panu przed oknami kancelarii "czarne miasteczko". Na koniec zobowiązany jestem Panu przekazać, że młodzi górnicy są jak najbardziej za tym, by emeryci górniczy mieli zakaz pracy. Chyba że chcą tę emeryturę albo zawiesić, albo stracić. Poza tym wyjątkiem nie popierają Pańskich planów, co raczej dla Pana Premiera nie jest zaskoczeniem. I pozdrawiają. Ja również.

Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.