Zawiadomienie b. prezesa kopalni Bogdanka Mirosława Tarasa zostało przekazane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która zajmuje się ściganiem przestępstw dotyczących m.in. obrotu instrumentami finansowymi - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Lublinie.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, złożone wcześniej do CBA przez byłego prezesa spółki Lubelski Węgiel Bogdanka Mirosława Tarasa, wpłynęło do lubelskiej prokuratury.
Prokuratorzy zdecydowali jednak, że właściwą do zbadania tej sprawy jest Prokuratura Okręgowa w Warszawie. - Opisane w zawiadomieniu zdarzenia mogą wyczerpywać znamiona czynów dotyczących m.in. obrotu instrumentami finansowymi - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Prokuratura powołuje się na rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 31 marca 2011 r., na mocy którego - niezależnie od miejsca popełnienia przestępstwa - właściwą do badania poszczególnych spraw z zakresu m.in. giełdy, funduszy inwestycyjnych, obrotu instrumentami finansowymi jest Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Prokuratura nie ujawniła szczegółów zawiadomienia Tarasa. Sprawa ma związek z jego odwołaniem z funkcji prezesa zarządu Bogdanki. Rada nadzorcza motywowała tę decyzję rozbieżnością co do konieczności i kierunków wdrożenia rekomendacji wynikających z raportu audytorskiego przygotowanego przez Ernst&Young, Wspólnicy sp.k. oraz SRK Consulting Ltd. Raport dotyczył procedur zakupowych, zwłaszcza w obszarze robót górniczych, ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów interesów.
W rozmowie z Parkietem Taras powiedział, że w jego opinii został odwołany, ponieważ nie przystał na korupcyjną propozycję oraz na propozycje ustawiania przetargów. Na konferencji prasowej w piątek powiedział, że podtrzymuje tę wypowiedź, ale nie chciał jej komentować i - dla dobra sprawy - odmówił ujawnienia szczegółów.
Taras złożył też do Sądu Okręgowego w Lublinie pozew przeciwko spółce w związku z jego odwołaniem. Jego zdaniem decyzja ta była oparta o raport, który był nierzetelny, nie uwzględniał przepisów prawa, w szczególności Prawa zamówień publicznych i pomijał uwarunkowania techniczne branży górniczej.
Taras powiedział, że spór z radą dotyczył m.in. tego, czy spółka powinna zatrudniać pracowników, czy rozwijać prace poprzez outsourcing. - Nie zgadzałem się, że trzeba zatrudniać do kopalni, bo to generuje bardzo wysokie koszty. Moim zdaniem trzeba się opierać na pewnej liczbie pracowników, a zatrudniać firmy outsourcingowe do wszystkich niezbędnych robót - mówił b. prezes. Jego zdaniem proponowane przez radę nadzorczą zmiany organizacyjne kopalni mogłyby doprowadzić do istotnego podniesienia kosztów i pogorszenia jej wyników.
Taras odpierał zarzuty, jakoby przetargi w Bogdance były niekonkurencyjne i startowały w nich jedynie firmy z Lubelskiego. - Firmy ze Śląska musiałyby przywieźć sprzęt, ludzi. To oznaczałoby dodatkowe koszty, których firmy lubelskie nie ponoszą. Chcieliśmy też, by roboty podziemne wykonywały tylko takie firmy, które mają odpowiednie kwalifikacje. Ze względu na specyfikę naszej kopalni chodziło nam też o tempo i jakość wykonywanych robót. (...) Nie można zaniżać tego wymogu, a ode mnie zażądano zmiany specyfikacji i zdecydowanego obniżenia wymogów - wyjaśniał Taras.
Pozew Tarasa wynika także z wątpliwości co do zakresu uprawnień rady do wydawania zarządowi wiążących poleceń. P.o. prezesa LW Bogdanka Zbigniew Stopa w komentarzu przesłanym w piątek PAP podkreślił, że audyt jest procedurą, która pomaga spółce w doskonaleniu jej działalności operacyjnej i zarząd Bogdanki poważnie analizuje rekomendacje zawarte w raporcie "pod kątem zasadności ich wdrożenia w życie". Stopa zaznaczył, że w spółce nie stwierdzono łamania prawa i powszechnie obowiązujących procedur np. ustawy o zamówieniach publicznych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.