Przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej Solidarności odwiedzili w poniedziałek (21 maja) biura senatorów z województwa śląskiego, aby wręczyć im petycje z żądaniem odrzucenia ustawy wydłużającej wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67. roku życia. Tylko dwoje z ośmiu senatorów było obecnych na dyżurach - poinformował portal górniczy nettg.pl Grzegorz Podżorny, rzecznik prasowy śląsko-dabrowskiej "S".
W swoim biurze w Tarnowskich Górach ze związkowcami spotkała się senator Maria Pańczyk-Pozdziej.
- Pani senator wysłuchała naszych uwag. Stwierdziła, że obawy, o których głośno mówimy, wydają się być w dużej części uzasadnione. Obiecała, że przedstawi nasze argumenty w Senacie. Przyznała, że choć zmiany w systemie emerytalnym są potrzebne, to nie można ich wprowadzać "na chybcika", że wymagają dłuższych i głębszych konsultacji społecznych. Nie zadeklarowała, czy będzie głosować za odrzuceniem ustawy, ale cieszy nas, że jako senator prezentuje własne zdanie, a nie tylko wygłasza prorządowe formułki - relacjonuje Jan Jelonek z tarnogórskiej Solidarności.
Obecny w swoim biurze w Jaworznie był też senator Bogusław Śmigielski.
- Rozmowa nie była zbyt długa. Waldemar Sopata, szef Solidarności w Południowym Koncernie Energetycznym przedstawił nasze argumenty. Pan senator z kolei recytował identyczne formułki, jak posłowie PO przed głosowaniem nad ustawą emerytalną. Mam wrażenie, że i senator, i posłowie korzystali z tej samej ściągi. Nie mamy wątpliwości, jak zagłosuje w Senacie, ale mamy nadzieję, że wyborcy to zapamiętają - mówi Malwina Siewiorek z biura terenowego śląsko-dąbrowskiej "S" w Jaworznie.
W Katowicach delegacja związkowa odwiedziła biuro senatora Leszka Piechoty, ale był nieobecny. Dyrektor biura tłumaczyła, że senator pojechał na bardzo ważne spotkanie, a potem jedzie do Warszawy.
- Myślę, że pan senator wiedział, że przyjdziemy, bo poniedziałkowe wizyty zostały zapowiedziane publicznie. Szkoda, że nie znalazł dla swoich wyborców czasu w tak ważnej sprawie. Nie powinien lekceważyć głosu mieszkańców Śląska i tych, którzy złożyli dwa miliony podpisów pod wnioskiem o referendum. Ludzie będą o tym pamiętać podczas następnych wyborów - powiedział Piotr Bienek, szef Solidarności w kopalni Śląsk.
Podobnie było w większości biur senatorskich. Związkowcy nie zastali w biurach ani Elżbiety Bieńkowskiej, ani Zbigniewa Meresa, ani Adama Zdziebły. Nieobecni byli też senatorowie Andrzej Misiołek i Antoni Motyczka.
W przypadku pana senatora Zdziebły z Żor wygląda tak, jakby cały czas ukrywał się przed wyborcami, jakby wstydził się, że jest senatorem. Na budynku, w którym mieści się lokal pana senatora, nie ma żadnej tablicy, ani nawet tabliczki informacyjnej. Biuro-widmo. Tabliczka jest umieszczona dopiero wewnątrz, przy drzwiach lokalu. Mimo dyżuru w biurze nie było ani pana senatora, ani dyrektora jego biura. Na szczęście była pracownica, która przyjęła petycję - relacjonuje Danuta Jemioło z biura terenowego śląsko-dąbrowskiej Solidarności w Jastrzębiu Zdroju. Górnicy z kopalni Staszic, którzy odwiedzili w Mysłowicach biuro senator i minister Elżbiety Bieńkowskiej, zastali jedynie jej pracownicę.
- Powiedziała, że pani minister ma ważne spotkanie, ale obiecała, że postara się nas umówić na piątek. Zostawiliśmy petycję i czekamy na odzew - mówi Piotr Czypionka, szef Solidarności w kopalni Staszic.
- Niestety podobnie, jak w przypadku odwiedzin biur poselskich, po raz kolejny okazało się, że niezwykle trudno zastać parlamentarzystów na dyżurach. Mam nadzieję, że wyborcy zapamiętają, jak posłowie i senatorowie podchodzą do swoich obowiązków, a my będziemy o tym ludziom głośno przypominać - komentuje Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
W treści petycji do senatorów przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej Solidarności zwracają uwagę m.in. na specyfikę gospodarczą naszego regionu, niezwykle trudną sytuację na rynku pracy i wysoki poziom bezrobocia zarówno wśród osób, które ukończyły 50 lat, jak i przedstawicieli pokolenia, które dopiero usiłuje wejść na rynek pracy, wśród absolwentów szkół wyższych. - Wejście w życie uchwalonej przez Sejm nowelizacji, oznaczać będzie zmianę tej trudnej sytuacji na katastrofalną - czytamy w petycji.
- Jako reprezentanci obywateli powinniście dbać o ich dobro bez względu na doraźne interesy i instrukcje partyjne. Senator, który zapomina, skąd i po co przychodzi, który myli priorytety i działa wbrew wyborcom, zostanie przez wyborców odrzucony. Będziemy uważnie patrzyć na ręce wszystkich senatorów z województwa śląskiego i zadbamy o to, aby wyborcy nie zapomnieli, kto i jak glosował w Senacie w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego - podkreślili w petycji związkowcy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.