Sporo zaskakujących odpowiedzi przyniosła dzisiejsza (14 maja) sesja Europejskiego Kongresu Gospodarczego, poświęcona poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, czego nauczył nas kryzys gospodarczy i jakie są kluczowe czynniki sukcesu w niestabilnym otoczeniu.
Zdaniem Alicji Kornasiewicz, doradczyni Morgan Stanley konieczne jest budowanie świadomego społeczeństwa obywatelskiego. Świadomego, czyli rozumiejącego istotę gospodarczych i społecznych procesów, akceptującego prawdę, że nie można budować dobrobytu bez pracy, w tym tej dłuższej, przedemerytalnej.
- Myślę, że czeka nas bardzo długa droga edukacji tak rozumianego społeczeństwa obywatelskiego - mówiła Alicja Kornasiewicz.
Do innego rodzaju przemyśleń zachęcał Jan Kulczyk, przewodniczący rady nadzorczej Kulczyk Investments.
- Na świecie żyje dziś około 7 miliardów ludzi, z których dwa miliardy marzy o butach, dalsze dwa o rowerze, inni o czymś więcej, a niespełna milion, to ci, którzy mają i buty, i rowery, i wszystkie inne dobra. Te sześć miliardów ludzi, to jest ogromny potencjał, większy niż cała Europa i Stany Zjednoczone. I to jest powód, by, myśląc o gospodarce globalnej, optymistycznie patrzeć w przyszłość. Ta przyszłość świata tkwi w jej zrównoważeniu. Dziś najważniejszą rzeczą jest zrozumienie, że Europa z całym swoim potencjałem intelektualnym, finansowym, a przede wszystkim umiejętnością bycia w świecie, jest predestynowana do tego rodzaju globalnej obecności - przekonywał Jan Kulczyk, przywołując zwłaszcza niemiecki przykład wpisywania się w nurt światowej gospodarki.
Zdaniem Kulczyka Europa ma wszelkie możliwości, by stać się liderem gospodarczych przemian zwłaszcza w Afryce, kontynencie o ogromnym potencjale.
- W Nigerii - że wskażę jeden z przykładów - żyje 200 milionów ludzi, w Rosji - 120 milionów. Tymczasem nigeryjskie rezerwy ropy i gazu są o 40 procent większe od rosyjskich. Jeśli tak na to spojrzymy, jeśli pomyślimy, że w 2045 roku Nigeria będzie trzecim krajem świata, to uważam, iż rzeczą najważniejszą jest skierowanie całego naszego potencjału w dzieło równoważenia świata. Afryka, to jest rynek, który należy włączyć do światowego systemu gospodarki. Przyszłość tkwi w świecie globalnym, a nie regionalnym, lub narodowym. My, Europejczycy jesteśmy światowi. Świat mówi albo po angielsku, albo po hiszpańsku, a tylko niewielka część - po chińsku. Toteż - wbrew powiedzeniu "myśl globalnie, a działaj lokalnie" - ja mówię myśl i działaj globalnie. To jest szansa Europy na XXI wiek - przekonywał Jan Kulczyk.
Zbliżony pogląd prezentował Joschka Fischer, wicekanclerz Niemiec w latach 1998-2005.
- To, co zwykło się nazywać kryzysem w Europie jest boomem w Niemczech. Jeśli powiedzieć Niemcowi, że jest kryzys, to on odpowie życzeniem oby trwał jak najdłużej. Rozmawiamy o kryzysie, ale to, co widzimy, tak naprawdę jest ogromną szansą. Sześć miliardów ludzi na świecie chciałoby osiągnąć nasz, europejski standard życia. To niesłychane wyzwanie. W Europie nie brakuje nam przedsiębiorczości, lecz strategicznego przywództwa - konstatował Joschka Fischer.
W ocenie Aleksandra Kwaśniewskiego, prezydenta RP w latach 1995-2005 polityka traci w XXI wieku na znaczeniu, bo ograniczone są jej instrumenty.
- Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, czego należy się spodziewać w najbliższych latach, to odpowiem tak. Po pierwsze, zmieni się geopolityczna architektura świata. Na naszych oczach zniknął ten unilateralny - w przeciwieństwie do bilateralnego, zdominowanego przez Stany Zjednoczone i Związek Radziecki, który niegdyś, wraz z sojusznikami, zapewniał "równowagę strachu". Po nim mieliśmy dominację Stanów Zjednoczonych, która także się kończy. Świat, w którym przyjdzie nam żyć, to świat wielobiegunowy z istotną rolą Stanów Zjednoczonych, Chin, rosnącą rolą Indii, niezwykle szybko rosnącym znaczeniem Brazylii i innych krajów, dysponujących wielkim potencjałem demograficznym i zasobów naturalnych. Do roli światowego gracza na pewno aspiruje również Rosja - kreślił tę architekturę Aleksander Kwaśniewski.
Były prezydent akcentował w tym kontekście, iż jest rzeczą niesłychanie ważną, aby Polska, wykorzystując obecność w Unii Europejskiej, umiała znaleźć się wśród poważnych uczestników tej architektury.
- Nie wolno nam działać na rzecz osłabienia Unii Europejskiej. Przeciwnie: trzeba czynić wszystko, aby Polska wzmacniała w niej swoją pozycję - podkreślał Aleksander Kwaśniewski.
Tę silniejszą obecność szczególnie łączył z gospodarczą aktywnością.
- Nie ulega wątpliwości, że rewolucja naukowo-techniczna będzie trwała. Wymaga ona od nas innowacyjności i otwierania się na wszystko, co nowego dzieje się w świecie. To między innymi gotowość do uczestnictwa w nieustannej konkurencji. Każdy polityk, każdy biznesmen powinien pamiętać, że innowacyjność, konkurencyjność i otwartość są siłami sprawczymi rozwoju gospodarczego. Ale szansą dla rozwiniętych, ale też starzejących się społeczności Europy, jest edukacja. Systemy edukacyjne powinny być nastawione na tworzenie takich postaw, aby w tej nowej architekturze świata, znajdować miejsce dla Europejczyków. O naszej przyszłości w Europie - to wniosek dla Polski - przesądzi edukacja w najszerszym rozumieniu tego słowa, ludzie gotowi do międzynarodowej konkurencji i innowacyjnych wyzwań - konstatował Kwaśniewski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.