Hałas uprzykrza życie mieszkańcom Radzionkowa i Bytomia-Stroszka od 27 lutego br. Wówczas to awarii uległ wentylator główny w szybie wentylacyjno-podsadzkowym w rejonie ul. Nałkowskiej w Radzionkowie-Rojcy. Spółka Restrukturyzacji Kopalń, do której należy urządzenie, uruchomiła wentylator zapasowy, niestety pracuje on wyjątkowo głośno.
- Od kilku tygodni mieszkańcy okolicznych osiedli zgłaszają nam protesty. Interweniowaliśmy kilkakrotnie na piśmie i telefonicznie między innymi w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Katowicach. W trybie artykułu 378 prawa ochrony środowiska zwróciliśmy się z pismem do starostwa powiatowego w Tarnowskich Górach, żeby zobowiązać SRK do sporządzenia i przedłożenia przeglądu ekologicznego używanych instalacji. Wystąpiliśmy nawet do posłów z prośbą o interwencję, a koniec końców zawiadomiona została policja, tak bardzo zdeterminowana jest miejscowa społeczność - wyjaśnia Jarosław Wroński, rzecznik radzionkowskiego magistratu.
Niewiele jednak z tych interwencji wyszło, a raczej nic. Wszczęcia śledztwa odmówiono, gdyż za uruchomieniem zapasowego wentylatora przemawia konieczność ochrony ludzkiego życia i zdrowia.
Decybele ponad normę
- W wyrobiskach nieczynnej kopalni Powstańców Śląskich pracują ludzie i odpompowywana jest woda w celu zabezpieczenia kopalni Bobrek-Centrum przed zalaniem. Wentylator musi więc pracować aż do chwili naprawy zdefektowanego wentylatora głównego - tłumaczy Krzysztof Markowski, dyrektor Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń.
Tymczasem pomiary hałasu przyniosły zatrważające rezultaty. Dopuszczalne normy przekroczone zostały o 4,1 decybela w ciągu dnia i aż o 13 decybeli po zmroku. To skandal - twierdzą mieszkańcy. Do kiedy przyjdzie im z tym szalonym wprost hałasem żyć?
- Powiem szczerze: gdyby nie ustawa o zamówieniach publicznych, to sprawa już byłaby załatwiona. Chodzi o wyłonienie w drodze przetargu firmy, która naprawi główny wentylator. Musimy trzymać się prawa. Procedury się ciągnęły i już są na końcowym etapie. Do 15 maja zapasowy wentylator zostanie wyłączony - zaklina się dyrektor Markowski.
Gdyby zakupiono nowy wentylator, pewnie hałasu już by nie było. Ale SRK nie stać na wydanie 4 mln zł. Więc zdecydowała się na naprawę starego - za 800 tys. zł. Mieszkańcy zastanawiają się teraz, kiedy zepsuje się on po raz kolejny, bo awarii na przełomie ostatnich lat wyliczyli kilka. Zawsze w tej sytuacji włączano hałaśliwy wentylator zapasowy.
Jest jednak szansa, że kres życiu złośliwego wiatraka położą eksperci ze Specjalistycznego Urzędu Górniczego w Katowicach. Tam bowiem trafiła sprawa, skierowana początkowo przez władze Radzionkowa do Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach - potwierdził Roman Sus, jego dyrektor.
Wiatrak na złom
Jeśli badania potwierdzą, że hałaśliwy wiatrak nadaje się na złom, SRK będzie musiała pomyśleć o zamontowaniu nowego zapasowego wentylatora, gdyż takie są wymogi Prawa geologicznego i górniczego. Niewykluczone, że Spółce wymierzona zostanie dodatkowo kara finansowa.
W okolicznych osiedlach mało kogo to interesuje. Wszyscy raczej woleliby się dobrze wyspać zamiast czytać w komunikatach, ile Skarb Państwa (SRK jest spółką Skarbu Państwa) zapłaci Skarbowi Państwa za nadliczbowe decybele.
- Ja rozumiem mieszkańców i zapewniam, że robione jest wszystko, aby uciążliwości nie trwały długo. Zbudowaliśmy drewniane osłony, które tłumią hałas. Chyba jest już lepiej - zastanawia się dyrektor Markowski.
W ubiegłym tygodniu pytaliśmy mieszkańców Radzionkowa, czy odczuwają jakąś ulgę. Niestety nie. Za to przeklinają, na czym świat stoi.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.