Po raz pierwszy od 25 lat do Polski przyjeżdża (25 kwietnia) szef rządu Chińskiej Republiki Ludowej. Premier, a także członek Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, Wen Jiabao odwiedza Polskę - wraz z przedstawicielami ok. 300 chińskich firm - w momencie, gdy Chińczycy coraz bardziej interesują się Europą Środkowo-Wschodnią.
Wizyta Wen Jiabao jest kontynuacją kontaktów na najwyższych szczeblach. Przypomnijmy, że rozwój stosunków gospodarczych był ważnym punktem wizyty w Chinach prezydenta Bronisława Komorowskiego pod koniec 2011 r.
Wiceminister spraw zagranicznych Jerzy Pomianowski jest przekonany,że Chiny to kraj, w którym polityczne kierownictwo odgrywa i odgrywać będzie bardzo ważną rolę, jeśli chodzi o rozwój kontaktów gospodarczych.
Chiny to największy eksporter świata, posiadacz największego rynku wewnętrznego, największych rezerw walutowych, które - według danych chińskiego banku centralnego - na koniec 2011 r. sięgały 3,2 bln dol.
Według danych polskiego ministerstwa gospodarki, w 2010 r. Chiny
• wyeksportowały towary za ponad 1,5 bln dol.,
• importowały za ponad 1,3 bln, tym samym będąc drugim - po USA - importerem świata.
Według ostatnich danych GUS, w 2011 r.
• Polska sprzedała Chinom towary za 1 mld 350 mln euro,
• importowała z tego kraju za ponad 13 mld, zatem niekorzystne dla Polski saldo wynosi prawie 12 mld euro.
O ile import z Chin to ok. dziesiątej części ogółu polskiego importu, to na liście krajów, do których Polska eksportuje najwięcej, Chiny są poza pierwszą dziesiątką.
Według danych MG, Polska sprzedaje do Chin przede wszystkim
• metale nieszlachetne,
• maszyny.
• chemikalia.
Z kolei ponad połowa wartości importu to
• wyroby elektromaszynowe, w tym najróżniejsze części i podzespoły elektroniczne, komputery, a także
•odzież,
• zabawki,
• galanteria.
Obok handlu coraz większego znaczenia w skali globalnej nabierają chińskie inwestycje zagraniczne.
Według danych polskiego ministerstwa gospodarki do 2010 r. Chiny zainwestowały za granicą 280 mld dol. W dodatku - jak podkreśla firma doradcza Deloitte - tempo tych inwestycji utrzymywało się w momentach najgłębszego kryzysu finansowego w latach 2008-2009 i nie maleje mimo kryzysu w strefie euro. Z szacunków Deloitte wynika, że w 2011 r. Chińczycy zainwestowali za granicą 64 mld dol.
Dane z ostatnich lat pokazują zainteresowanie chińskich inwestorów Europą.
Według firmy doradczej Deloitte w 2009 r. na kontynencie tym Chińczycy dokonali 15 proc. swoich transakcji zagranicznych, w 2011 r. było to już niemal 30 proc., a przewiduje się, że za dwa lata ponad połowę transakcji fuzji i przejęć Chińczycy dokonają w Europie, a ich wartość może wynieść 40 mld dol. W dodatku stale rośnie odsetek takich transakcji dokonywanych w Europie Środkowej i Wschodniej.
Deloitte podkreśla, że Chińczycy inwestują w danym kraju według określonego schematu. Jeśli znajdują tam interesujące ich surowce, zaczynają inwestycje w wydobycie. W następnej kolejności inwestują w produkcję i przedsięwzięcia infrastrukturalne, a ponieważ wszystkie transakcje potrzebują wsparcia finansowego, na kolejnym etapie na miejscu pojawiają się chińskie banki, nastawione na obsługę klientów ze swojego kraju. Później Chińczycy inwestują w produkty konsumenckie i transport, a następnie w zaawansowane technologie, jak przemysł farmaceutyczny, media czy telekomunikację.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.