Pod koniec XIX edycji Szkoły Menedżerów Górniczych toczyła się dyskusja dotycząca skutków, jakie może mieć dla polskiej gospodarki postulowane przez UE zaostrzenie celów redukcyjnych. Opinią w tej sprawie podzielił się Adam Gawęda z Biura Strategii Korporacyjnej Kompanii Węglowej:
- Komisja Europejska mówi wprost: musicie ograniczyć emisję dwutlenku węgla. Nie dostrzega, że od roku 1990 Polska, w największy sposób spośród państw Unii Europejskiej ograniczyła emisję. Gdyby wziąć pod uwagę nasz obszar zalesienia i porównać tę wielkość z emisją dwutlenku węgla powstającą na skutek produkcji energii z paliw stałych, to nasz kraj wcale tak źle nie wypada. Niestety, Komisja Europejska nie chce tego argumentu słuchać.
Przyjęliśmy pewną umowę zobowiązującą nas do wypełnienia zapisów pakietu energetyczno-klimatycznego i dzisiaj nie zgadzamy się na tak zwane "milowe kroki", zmierzające do kolejnego mocnego ograniczenia emisji. Przyczyna jest prosta: po spełnieniu nowych wymogów nasza gospodarka stałaby się niekonkurencyjna.
Każde dodatkowe obciążenia na jedną wytworzoną megawatogodzinę będzie decydowało o podniesieniu kosztów energii. A podniesienie kosztów energii dla przedsiębiorstw energochłonnych jest obniżeniem konkurencyjności. Wynikają stąd poważne obawy, że energochłonny przemysł zniknie z mapy Polski. Dlatego chcemy dziś mówić nie gospodarce niskowęglowej, lecz niskoemisyjnej. Chcemy wprowadzać nowe technologie, ale nie chcemy ograniczać zużycia węgla, bo cały świat konsumuje go coraz więcej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.