Jeśli przyjąć za wieszczem, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie, to dziś Janusz Dziadecki spotkał się w kopalni Wieczorek z takimi właśnie przyjaciółmi. Młody inżynier, który przed czterema miesiącami stracił nogi w ciężkim wypadku w tym zakładzie, przyszedł na spotkanie o własnych siłach, choć dopiero od 2 tygodni na nowo uczy się chodzić z protezami.
Wśród ludzi szczególnie przejętych dramatem Janusza Dziadeckiego są w pierwszym rzędzie koledzy ze Związku Zawodowego Kadra i to nie tylko z Wieczorka, ale i z pozostałych kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego. Podkreślał to prezes Fundacji Rodzin Górniczych, Bogdan Ćwięk, komunikując o przekazaniu Dziadeckiemu przeszło 45 300 złotych na sfinansowanie dobrej jakości protez.
- Fundacja podjęła zbiórkę pieniędzy z inicjatywy Kadry. Zgromadzoną kwotę przekazujemy w całości, opłacając podatek ze środków Fundacji. Zbiórka jest nadal prowadzona i dalsze wpływy będziemy panu przekazywali w miarę ich napływu. Pragniemy też zapewnić, że FRG będzie starała się panu pomóc w miarę możliwości także w organizowaniu życia rodzinnego. Życzę wytrwałości w przezwyciężaniu trudności życiowych i takiego męstwa, jak dotąd - mówił prezes Ćwięk.
Odrębną zbiórkę na elektryczny pierwotnie wózek rozkręcił w tutejszej kopalni, ale i w pozostałych zakładach KHW, przewodniczący Kadry w Wieczorku, Czesław Dyczka. Dziś przekazał związkowemu koledze od "kadrowców" 5 700 złotych. Najprawdopodobniej zostaną obrócone nie na wózek, lecz na przerobienie auta obdarowanego na ręczne prowadzenie.
- Obok kolegów związkowców otrzymaliśmy wpłaty od wielu ludzi z całego kraju, ba, nawet dwie z Japonii. Wahały się od dziesięciu do kilkuset złotych - relacjonował Dyczko Januszowi Dziadeckiemu.
W gronie przyjaciół młodego inżyniera jest też na pewno dyrektor Wieczorka, Marek Pieszczek. W trakcie dzisiejszego spotkania zapewnił go, że może liczyć na dalsze zatrudnienie w kopalni. Do wyboru zaoferował mu albo pracę dyspozytora metanometrii, albo na funkcyjnym stanowisku w Oddziale Dokumentacji Ruchowej.
- Traktuję tę ofertę nie tylko jako ludzki gest wobec młodego, obiecującego inżyniera, ale też w kategoriach interesu kopalni, która potrzebuje takich ludzi. Tym bardziej, że Janusz Dziadecki nie chce gnuśnieć na rencie, lecz - mimo przeżytej tragedii - wykazuje chęć powrotu do zawodowej aktywności. Chcemy mu to umożliwić - powiedział nettg.pl dyrektor Marek Pieszczek.
Wśród tych przyjaciół w biedzie trudno też pominąć Zdzisława Aksamita, zastępcę dyrektora kopalni Masłowice-Wesoła ds. administracyjno-pracowniczych. Głównie jego staraniem Janusz Dziadecki za kilka tygodni, czyli po załatwieniu koniecznych formalności i urządzeniu samego lokum, będzie mógł przeprowadzić się z rodziną z Gliwic do mieszkania (2 pokoje z kuchnią) w centrum mysłowickiej dzielnicy Wesoła.
- Mnie i Asi się podoba. Na parterze dwupiętrowego budynku w - wydaje się - cichym, spokojnym miejscu. Z pięcioma schodami na pewno sobie poradzę - opowiedział nettg.pl swoje wrażenia z oględzin.
- Dziękuję wszystkim - wyraźnie wzruszony powtarzał podczas dzisiejszego spotkania
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pozdrawiamy, życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i dalszej kariery na naszej kopalni... Dział Wentylacji KWK Wieczorek