Węglokoks - polski eksporter węgla, który od zeszłego roku zajmuje się także jego importem - sprowadzi w tym roku do Polski ponad 1 mln t tego surowca. Wielkość swojego łącznego obrotu węglem - w postaci eksportu, importu, sprzedaży krajowej i tradingu międzynarodowego - szacuje na 3,5 mln t w tym roku i ponad 4 mln t w 2019 r.
Podczas panelu górniczego na kongresie Nowy Przemysł Expo w piątek 28 września w Katowicach prezes spółki Sławomir Obidziński przełamywał w swym wystąpieniu stereotypowe oceny związane z importem węgla do Polski. Sugerował, że warto "odczarować" m.in. rosyjski węgiel, ujawnił, że w portach bałtyckich jego cena jest przeciętnie o 5 dol./t niższa od wskaźnikowej w ARA.
- Nie straszmy węglem od Putina, nie ma powodu gniewać się na niskie ceny, nie ukrywam, że Węglokoks kupuje także węgiel rosyjski - mówił szef spółki.
Wzrost importu węgla do Polski szef Węglokoksu uznał za naturalny proces rynkowy. Przypomniał, że już w 2008 r. Polska stała się importerem węgla netto. Ocenił, że w tym roku zapewne pobity zostanie rekord importu z 2011 r. (15 mln t sprowadzonego węgla).
- Ta granica prawdopodobnie pęknie i będzie to 17-18 mln t, z tendencją wzrostową w następnych latach - prognozował Sławomir Obidziński.
Podkreślił, że misja Węglokoksu w handlu węglem polega na zabezpieczeniu dostaw dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Szef spółki poinformował, że ma ona w dokumentach rządowych oficjalny status "interwencyjnego importera węgla". Zobowiązana jest odpowiadać na zamówienia spółek energetycznych, jeśli przewidują one deficyt w dostawach paliwa z rynku wewnętrznego.
Szef Węglokoksu ze zrozumieniem ocenił trudności polskich kopalń w odbudowywaniu mocy wydobywczych.
- Dlaczego zarabiać na handlu węglem mają tylko prywatne firmy? Dlaczego spółka publiczna nie może czerpać zysku? Tym bardziej, że dbamy o bezpieczeństwo polskich elektrowni w przypadku deficytu węgla energetycznego i zapewniamy im dostawy z importu - tłumaczył Sławomir Obidziński.
Uzasadniał, że na rynkach Węglokoks nie ma dziś żadnego kłopotu z zakupem potrzebnych ilości węgla. Jedyna istotna trudność polega na jego transporcie wewnątrz kraju, zwłaszcza przy zimowych spiętrzeniach na kolei. Dlatego warto, aby energetyka z odpowiednim wyprzedzeniem zgłaszała swe zamówienia, aby ich realizację sprawnie rozłożyć w czasie.
Sławomir Obidziński zauważył, że Węglokoks ze swą 66-letnią tradycją handlową jest bodaj jedyną z dawnych Central Handlu Zagranicznego, która przetrwała pomyślnie okres transformacji gospodarczej i ma sie dobrze. Bilans działalności w całym czasie działania firmy to ok. 1,5 mld t polskiego węgla, który sprzedano za granicą (najwięcej, bo 43 mln t w 1984 r.). Eksport zmniejsza się stale (z 18 mln t w 2005 r., przez 8,7 mln t w 2010 r., po 4 mln t w 2016 r.). Rok temu - mimo planów na poziomie 4 mln t - Węglokoks wyeksportował tylko 2,7 mln t węgla a w 2018 r. prognoza mówi o milionie ton sprzedaży za granicę.
- Historyczny charakter miała w tym roku pierwsza operacja tradingowa za granicą, w której Węglokoks kupił i odsprzedał z zyskiem partię węgla, która nawet nie dotknęła polskiej ziemi - powiedział szef spółki.
W prezentacji grupy Węglokoks Sławomir Obidziński akcentował zyskowność jednego z czterech filarów grupy - Węglokoksu Kraj, który zarządza kopalniami w Bytomiu i Piekarach Śl. (produkcja 2,6 mln t węgla i 60 mln zł zysku przed rokiem oraz ponad 40 mln zł w prognozie na koniec 2018 r.). Większe koszty tegoroczne wynikają m.in. z konieczności usuwania zaległych szkód górniczych na powierzchni terenu oraz ze świadomego tworzenia rezerw finansowych.
Prezes Obidziński przypomniał, że właśnie Węglokoks jak pierwszy z podmiotów kapitałowych objął udziały (18,3 proc.) Polskiej Grupy Górniczej, posiadając wobec poprzedniczki - Kompanii Węglowej - wierzytelności rzędu 717 mln zł oraz 421,5 mln zł w obligacjach górnictwa.
- Pomoc przy tworzeniu PGG traktowaliśmy jako oczywistą spłatę moralnego długu wobec górnictwa - podkreślił Obidziński.
Cała grupa kapitałowa Węglokoksu zatrudnia dziś 6 tys. pracowników w 24 spółkach zależnych. W obszarze energetycznym ma 9 zakładów ciepłowniczych i elektrociepłownię (ze sprzedażą energii w wolumenie 2,1 mln GJ rocznie). Na obszar hutniczy, którym zarządza spółka Węglokoks Stal, składają się zakłądy w Łabędach, Rudzie Śl. i Chorzowie-Batorym. Ostatni z nich - walcownię Batory - Węglokoks wykupił niedawno od syndyka masy upadłościowej i reaktywował nieczynny od kilku lat potencjał wytwórczy walcowni.
- Zgłaszamy gotowość produkcji blach. Liczymy na zamówienia rządowe, m.in. w związku z planowanym rozwojem polskich stoczni - powiedział szef Węglokoksu, przypominając, że walcownia Batory to kojarzona z najwyższą jakością blach stalowych historyczna marka, zaopatrująca w przeszłości krajowy przemysł.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.