Łukasz Nowak, mieszkający w Tychach górnik i ratownik górniczy hoduje psy rasy Staffordshire Bull Terrier. Łączenie pracy na kopalni z profesjonalną hodowlą psów wcale nie jest łatwe. Wymaga czasu, siły, ogromnego zaangażowania. Ale satysfakcja z tej pasji jest ogromna. Nie mówiąc o miłości psów do hodowcy, która wynagradza wszystko.
Cisza, Bajka, Tommy, Duma Baltek, Daisy – taka gromadka mieszka w domu Łukasza Nowaka. On hoduje staffiki, psy rasy Staffordshire Bull Terrier, jego partnerka Ola – jamniki szorstkowłose miniaturowe. Nie da się ukryć, że w tym domu wszystko jest podporządkowane czworonogom. Ważne są spacery, szkolenie, pory karmienia, suplementy czy witaminy. No i oczywiście uczestnictwo w wystawach, w których psy pana Łukasza zdobywają najważniejsze nagrody.
- Na nic innego nie mamy czasu, ale hodowla i układanie psów to nasza ogromna pasją. Wiele osób przekonuje mnie, że mam do tego rękę. To jest dar. Gdyby ktoś powiedział mi wiele lat temu, że będzie to mój sposób na życie, nie uwierzyłbym - uśmiecha się Łukasz Nowak. - Pokochałem staffiki. Z wzajemnością - mówi.
Właśnie przyjechało 50 kg mięsa
Łukasz Nowak pracuje na kopalni Wujek, gdzie przeniósł się ze Staszica. Z górnictwem związany jest 11 lat. - Na Staszicu pracowałem na oddziale wydobywczym, to była ciężka praca, najtrudniejsze ściany. W sierpniu 2024 roku miałem wypadek, którego skutki odczuwam do dziś. Mam problemy z więzadłami, łękotką, stawami, kręgosłupem - wylicza. - Teraz na Wujku jestem sztygarem oddziału ratowniczego, pracuję w dozorze. Bywa, że dziennie na dole trzeba zrobić i 10 kilometrów. Od ponad ośmiu lat jestem także ratownikiem górniczym - opowiada.
Nikt w jego rodzinie nie jest związany z górnictwem. - Pochodzę z Limanowej, w pewnym okresie życia przyjechałem na Śląsk i znalazłem pracę na kopalni. Miałem objąć gospodarkę, a wyszło inaczej. Jestem góralem, a nie gorolem - śmieje się.
Do dziś wspomina pierwszą szychtę. - Zjechałem na dół w białej koszulce i z reklamówką w ręce, bez wody. Nie sposób przytoczyć w tym miejscu komentarzy, które wówczas padły pod moim adresem z ust starszych kolegów - opowiada.
Każdy dzień ma skrupulatnie zaplanowany i nic nie może stanąć temu na przeszkodzie – deszcz, śnieg, porywisty wiatr.
- Gdy w tygodniu rozpoczynam pracę o godzinie 12, to poranne spacery z psami należą do mnie. Wstaję o godz. 6.30 i robię cztery spacery, średnio po 40 minut. Pierwsza para to Cisza i Duma, gdyż szkolę je do wystaw, jest to spacer połączony z treningiem. Druga para to Bajka i Tommy, a ostatnia to jamniki. Po południu, po swojej pracy całą gromadkę wyprowadza Ola, ale to już są krótsze spacery. Z kolei wieczorem jest łatwiej, bo robię tylko dwa spacery ze staffikami. Ola wyprowadza jamniki - opisuje dzień pan Łukasz.
- Najtrudniej jest, kiedy szychta jest ciężka i po tak wyczerpującej pracy fizycznej i psychicznej, brakuje już czasem sił na treningi z psami, ale tego nie można odpuścić. Niestety, mało kto to rozumie, a zwłaszcza nie rozumieją tego ludzie, którzy nie są związani z górnictwem - tłumaczy hodowca.
Jest niezwykle utalentowanym handlerm (handling – to sztuka prezentowania psa na wystawie), który swoim niepowtarzalnym stylem i talentem podbija wystawowe ringi na arenie krajowej i międzynarodowej. Jest samoukiem, nigdy nikt nie uczył go handlingu, dzięki temu ma swój jedyny, niepowtarzalny styl. W 2019 roku otrzymał tytuł „Najlepszego handlera” na klubowej wystawie psów.
- Mam córkę, 13-letnią Julię, która też kocha psy i ma swojego staffika. To Bomba, córka Bajki i Tommyego, świetnie przez nią ułożona. Jestem szalenie dumny z córki, która sporo czyta na temat hodowli i szkolenia psów, jest naprawdę zaangażowana, mocno mnie też wspiera. Mam nadzieję, że przejmie pałeczkę - mówi z podziwem tata.
Tak jak nie było w jego rodzinie górnika, nie było także nikogo, kto zajmowałby się hodowlą psów. - Tyle, że od małego w naszym domu zawsze były psy. Zwyczajne, nie żadne rasowe - wspomina.
Gdy przeprowadził się na Śląsk, nie potrafił przestać myśleć o zakupie swojego pierwszego szczeniaka, lecz wówczas nie był to jeszcze odpowiedni czas. Pewne było jedno, iż będzie to terrier typu bull. Początkowo miał to być Bulterier, lecz gdy po raz pierwszy zobaczył, mniej popularnego w tamtym czasie w Polsce Staffordshire Bull Terriera, ten skradł ostatecznie jego serce.
Pierwszego szczeniaka szukał siedem miesięcy. W 2015 roku w jego życiu pojawił się Tommy. - To wyjątkowy pies, łączy nas niesamowita więź. Gdy pomagam znajomym w układaniu ich psów, zawsze zabieram ze sobą Tommyego. Jest mega inteligentny - podkreśla.
Tommy brał udział w wystawach psów rasowych, gdzie odniósł spektakularne sukcesy, zarówno na ringach krajowych, jak i zagranicznych. W 2024 roku, jako weteran w wieku 9 lat pokonał stawkę najlepszych polskich staffików na Międzynarodowej Wystawie Psów Rasowych w Katowicach, zdobywając tytuł Najlepszego Psa w Rasie. W kwietniu 2024 roku, zdobył tytuł Zwycięzcy Świata Weteranów na Światowej Wystawie Psów Rasowych w Zagrzebiu. Tommy to dwukrotny zwycięzca Polski, champion 6 krajów, interchampion i multichampion. - Chcę jeszcze z nim wziąć udział w wystawie w 2026 roku i potem już koniec – zapowiada Łukasz Nowak.
Hodowla to nie tylko darowanie psim przyjaciołom swojego czau i uwagi, ale także potężne środku finansowe. Najlepsza karma, suplementy, witaminy, wizyty u weterynarzy. - Moje psy jedzą wołowinę, indyka, lubią jabłka, banany, maliny czy truskawki. Rano dostają owoce, wieczorem warzywa - wylicza hodowca. - Jedzą lepiej ode mnie. O, właśnie przyjechało 50 kilogramów mięsa, będzie co robić. Zajmie nam ono całą zamrażarkę - mówi.
To jest reset po ciężkiej pracy
Świetnie się zna na potrzebach psów. Regularnie je waży, wie, ile białka powinny zjadać przed wystawą, jak ma wyglądać sierść. Słowem, robi wszystko, by jego psy były zadbane i szczęśliwe. - Daje mi to ogromną satysfakcję, to jest moja życiowa pasja. Uwielbiam jeździć z nimi na wystawy, handling mnie resetuje po ciężkiej pracy w kopalni - tłumaczy. - Chciałbym też zjeżdżać z pieskami ratowniczymi na dół. To mój kolejny cel – wykorzystać ich zdolności i wyuczone umiejętności w pracy ratownika górniczego.
O staffikach może opowiadać godzinami. Ta rasa uwielbia mieć obok siebie człowieka, jest świetnym opiekunem dla dzieci. - Jamnik żyje dla siebie, gdy wchodzi do lisiej nory, sam podejmuje decyzję - tłumaczy Łukasz Nowak. - Staffik to nanny dog (pies niania). Mój Tommy wszystko rozumie, czasami nie muszę nic mówić, a on wykonuje polecenia. Podczas jednej z wystaw wyszedł na ring 10 razy, zniósł wszystko spokojnie, wiedział, że ma zadanie do wykonania.
Jest asystentem kynologicznym, za trzy lata chce podejść do egzaminu na sędziego, aby móc oceniać teriery typu bull na wystawach psów rasowych.
- Pies nie oszuka, jest wierny do końca – mówi Łukasz Nowak. Psy są dla mnie całym światem, ale ważne jest także wsparcie najbliższych. Bez nich trudno byłoby tyle osiągnąć - kończy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.