Dominik Kolorz, lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności, uważa, że do końca września nie uda się stworzyć systemowych rozwiązań dla górnictwa. Jego zdaniem bardziej realny jest październik.
Przewodniczący Kolorz uczestniczył w piątkowym, 28 sierpnia, spotkaniu zespołu, który ma opracować plan ratowniczy dla branży. Po rozmowach powiedział dziennikarzom, że wypracowano tylko jedno ustalenie, które ma ograniczyć import energii.
- Dojdzie do zmiany ustawy o giełdzie energii, o obrocie energią. Jak państwo wiecie, jesteśmy jedynym państwem w Europie, w którym w 100 procentach można handlować energią na giełdzie. Ta ustawa ma iść tzw. szybką ścieżką legislacyjną. Ona na pewno pozwoli na znaczne ograniczenie importu energii - powiedział dziennikarzom Kolorz.
- Zaprezentowaliśmy też raport, z którego wynika jednoznacznie, że nie ma żadnych przepisów unijnych, które narzucałbym nam taką, a nie inną wielkość importu - dodał lider śląsko-dąbrowskiej "S".
Przewodniczący powiedział, że za dwa tygodnie strona społeczna ma poznać zapisy konkretnych umów technicznych, dotyczących wzajemnej współpracy kontraktowej pomiędzy energetyką a górnictwem.
- Dziś nie uzyskaliśmy celu, w jakim zostało zwołane to spotkanie. Spółki energetyczne miały się zdeklarować, czy będą odbierać węgiel i produkować energię ze źródeł konwencjonalnych - powiedział Kolorz.
Lider górniczej Solidarności i szef związku w Polskiej Grupie Górniczej Bogusław Hutek przyznał, że w czasie spotkaniu nie było mowy o likwidacji kopalń.
- Zaprosiliśmy pana ministra Sobonia na rozmowy w PGG. Natomiast, jeśli ma zamiar przyjechać i mówić o likwidacji czterech kopalń i zabraniu "czternastki", to niech lepiej nie przyjeżdża, bo to nie przejdzie. My do takich rozmów nie siadamy - stwierdził związkowiec.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.