Pracuję w firmie która jeszcze pięć lat temu spalała po 600 ton polskiego węgla dziennie. Niestety by utrzymać się na rynku po kolejnych podwyżkach cen węgla zaczęliśmy go importować z Ukrainy, Rosji, Czech. Aktoalnie palimy węglem Norweskim ze Spitsbergenu. Jest o 30 % tańszy od polskiego pomimo transportu morskiego i kosztów składowania w porcie. Berz poważnej reorganizacji branży nikt nie zmusi przedsiębiorców do kupowania węgla. Durnota związkowców aż w oczy kłuje.