Bez łączenia kopalń, przenoszenia produkcji w rejony perspektywiczne, zabrania w całości węgla emeryckiego, rezygnacji z części dopłat ("wczasy", "kredki", kartka za dzień zjazdowy, itp.), ograniczenia pracy w weekendy, zwiększenia wydajności ( transport ludzi, poprawa warunków klimatycznych, lepsze wykorzystanie maszyn) nie uniknie się w przyszłości drastycznych decyzji. To już chyba widać "gołym" okiem? Lepiej dziś zrezygnować z części niż za jakiś czas stracić wszystko. Powyższe propozycje prawdopodobnie zniwelowałyby ubiegłoroczną stratę w KW. Po takich zabiegach węgiel z KW byłby jednym z tańszych w Polsce, nic tylko go sprzedawać. Magiczne słowo "czterobrygadów ka" też jest jakimś rozwiązaniem.