Centrala Porozumienia ZZ Kadra pod przewodnictwem D Trzcionki w marcu 2008r usunęła ze swych struktur zakładową organizację ZZ Kadra z Budryka. Powodem usuniecia było prowadzenie budrykowską Kadrę w styczniu 2008r legalnego strajku pod ziemią setek górników, przeciw warunkom na jakich chciano samodzielną kopalnie Budryk włączyć w struktury JSW S.A. Nie dość, że w czasie trwania 46-dniowego strajku nikt z Centrali od Trzcionki nie zjawił się wśród strajkujacych to usuniecie zakładowej organizacji z Centrali i pozostawieniu jej bez pomocy prawnej, tuż po dramatycznym strajku, było jak cios nożem w plecy ku uciesze pracodawcy. Tak oto w praktyce wygląda działalność tego tworu, który zamiast stanąć za pracownikiem i zakładową organizacją zwiazkową stanął za pracodawcą i układami. W konsekwencji doprowadziło to do bezprawnego (wbrew podpisanemu porozumieniu strajkowemu) zwolnienia z pracy na Budryku za strajk przewodniczącego budrykowskiej ZZ Kadra, który był jednocześnie przewodniczacym komitetu strajkowego oraz kilku członków Zarządu tej organizacji. Pracodawca J Zagórowski mając zielone światło Centrali związkowej Trzcionki, poczuł się na tyle silny, że taką decyzję podjął. Pokazał tym samym wszystkim, jak kończą ci, którzy próbują sie przeciwstawić jego woli. Tak więc Centrala Kadry z Katowic pod przewodnictwem Trzcionki ma niewątpliwe zasługi w osłabianiu ruchu związkowego w Polsce, a szczególnie w górnictwie podziemnym. Nie dziwmy się zatem temu co obecnie rządzący wyprawiają z tzw stroną społeczną. Przewodniczacy D Trzcinka i jego kolesie mają w tym swój niewątpliwy osobisty udział i o tym należy zawsze pamiętać. Obecne zachowanie Kadry od Trzcionki w KW tylko to potwierdza i nie ma się czemu tutaj dziwić. Ciekawe tylko gdzie teraz panowie z Kadry od Trzcionki pojadą? Ostatnio była sponsorowana Tajlandia, Kambodża, Japonia i intratne zlecenia dla firmy Karbon,też od Trzcionki… Poniżej artykuł z Gazety Wyborczej nt Porozumienia ZZ Kadra z Katowic. Związek zawodowy zanurzony w biznesie: protestują przeciwko rządowi, zarabiają w państwowych kopalniach aut:Marcin Pietraszewski Czy można ostro spierać się z pracodawcą i jednocześnie robić z nim milionowe interesy? - Nie można - ocenia profesor Andrzej Barczak, ekonomista z Katowic. Tymczasem tak jest w przypadku członków Porozumienia Związków Zawodowych "Kadra", którzy wybierają się do Warszawy, aby protestować przeciwko polityce rządu. A należąca do związku firma na współpracy z największą państwową spółką górniczą zarabia miliony złotych. W środę w Warszawie rozpocznie się trwająca cztery dni akcja protestacyjna. Jej uczestnicy będą się domagali m in.: wycofania się rządu z podwyższonego wieku emerytalnego, ograniczenia stosowania "śmieciowych 4; umów o pracę czy też wzrostu płacy minimalnej. Organizatorami protestu są "Solidarność 34;, OPZZ oraz Forum Związków Zawodowych. Założycielem tych ostatnich jest Porozumienie Związków Zawodowych "Kadra" z Katowic. Powstało w 1991 r. "w odpowiedzi na pilną potrzebę zabezpieczenia i obrony zarówno socjalnych i indywidualnych interesów pracowników etatu, jak i pracowników zarządzających procesami produkcyjnymi". W 2003 r. Kadra założyła firmę Karbon (mieści się pod tym samym adresem co centrala związku), która zajmuje się sprzedażą ekskluzywnych upominków górniczych, pucharów, wizytówek, kalendarzy, grawerowaniem i robotami podziemnymi. W radzie nadzorczej Karbonu zasiada Dariusz Trzcionka, przewodniczący Kadry, oraz jego zastępcy: Bogusław Studencki, Grzegorz Herwy i Krzysztof Stefanek. "Gazeta" ustaliła, że od czterech lat związkowa firma zarabia miliony na współpracy z Kompanią Węglową (KW), należącą do państwa największą górniczą spółką w Europie. KW ma 15 kopalni, zatrudnia ponad 50 tys. górników i jest największym w kraju producentem węgla kamiennego. Kilka dni temu władze spółki ujawniły jednak, że za pierwsze półrocze odnotowała ona 100 mln zł straty. Według naszych informacji Karbon wygrał kilkanaście organizowanych przez KW przetargów (kilka w konsorcjum z innymi firmami) na warte ok. 10 mln zł roboty związane z obsługą szybów wyciągowych, wymianą betonowych rur czy też czyszczeniem chodników w kopalniach. - Przy dramatycznej sytuacji finansowej Kompanii zlecanie zewnętrznym firmom prac, które mogliby wykonywać górnicy, to rozrzutność. A powierzenie tych robót spółkom należącym do związku zawodowego to nic innego jak kupowanie spokoju w kopalniach - mówi prof. Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Najwięcej emocji budzą wygrane przez Karbon przetargi w kopalniach Brzeszcze i Piekary. Obie są nierentowne i kilka miesięcy temu pojawiły się nawet głosy, że trzeba je będzie zlikwidować. Kompania odrzuciła jednak ten plan i przeprowadza restrukturyzację zakładów polegającą m in. na przenoszeniu górników do innych kopalni. Tymczasem w kopalni Brzeszcze Karbon ma zagwarantowany do końca roku kontrakt wart pół miliona złotych. Z kolei w Piekarach związkowa firma do końca września obsługuje szyby wyciągowe. Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej, zapewnia, że górnicza spółka nie preferuje związkowej firmy. - Karbon startował w przetargach jak wiele innych firm i wygrywał je, bo przedstawiał najlepszą ofertę. Nie mogliśmy jej odrzucić - wyjaśnia Madej. - A nie można było tych robót zlecić pracującym w kopalniach górnikom? - pytamy. - Dyrektorzy poszczególnych kopalni sami oceniali, czy załoga da radę, czy nie - wyjaśnia rzecznik KW. Dariusz Trzcionka, przewodniczący Kadry, przekonuje, że Karbon działa na rynku od wielu lat i wykonuje zlecenia także dla prywatnych spółek. - Z jednej strony jako związkowcy powinniście walczyć o prawa górników w kopalniach, a z drugiej zabieracie im pracę i robicie interesy z pracodawcą. Nie boicie się utraty wiarygodności? - pytamy. - Gdyby wszystkie firmy były takim pracodawcą jak my, to ludziom żyłoby się lepiej. I nikomu nie zabieramy roboty, bo wykonując prace specjalistyczne, tworzymy miejsca pracy. Dodatkowo odprowadzamy podatki do skarbu państwa. Czuję, że chcecie w nas uderzyć, bo szykujemy się do antyrządowego protestu - stwierdza Trzcionka. Zdaniem prof. Barczaka pokazuje to schizofreniczność sytuacji działaczy związkowych. - Nie można się spierać z pracodawcą i robić z nim interesów. Działacze wiedzą jednak, że koszula jest bliższa ciału - ironizuje ekonomista. Polska jest sygnatariuszem konwencji nr 98 podjętej przez Międzynarodową Organizację Pracy. Mówi ona o tym, że organizacje pracowników powinny korzystać ze szczególnej ochrony przed ingerencją ze strony pracodawców. Konwencja za szczególny akt takiej ingerencji uznaje finansowe wspieranie tych organizacji w celu podporządkowania ich lub kontroli.