Proces zmierzający do uruchomienia działalności górniczej jest dwustopniowy. Najpierw zainteresowana firma musi uzyskać koncesję na zbadanie złoża i wypełnić jej założenia, by potem starać w MŚ o koncesję na wydobycie czarnego złota. Taka procedura i basta. Zarówno za wydanie koncesji jak i wykonanie odwiertu firmy muszą zapłacić i to wcale nie małe pieniądze. Najwidoczniej w rejonie Trzebini ta gra jest warta przysłowiowej świeczki, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach nie wyrzucał by pieniędzy w błoto. Prawdą jest również to, że sierszańskie złoża węglowe zostały w przeszłości bardzo dobrze zbadane. Szczegółowe badania rozpoznawcze prowadzono od okupacji hitlerowskiej do lat 90-tych minionego wieku. Dlatego też firmy, będą wykonywały tylko po jednym odwiercie, by spełnić niezbędne wymagania przewidziane procedurą i móc następnie ubiegać się o koncesję na wydobycie kruszcu. Na wydawaniu koncesji zarabia państwo, a na wierceniu otworów badawczych specjalistyczne firmy, które wykonają te prace.