uważam, że "dążenie do ograniczenia użycia paliw kopalnych " w przypadku Polski można dopuścić dopiero po ( a nie przed, ani w trakcie) modernizacji i rozbudowie istniejącego potencjału bazującego na węglu. W przeciwnym razie będziemy uzależnieni od Rosjan w zakresie gazu ziemnego, Amerykanów w zakresie gazu łupkowego, a od Francuzów w dziedzinie energetyki jądrowej, a nasze "negocjacje" z tymi potentatami będą przypominać "negocjacje" ceny działki narkomana na głodzie z dilerem. Blefować można w pokerze, ale w makroekonomii trzeba mieć rzeczywiste atuty. P.S. Zastępowanie stopniowe starych bloków węglowych nowymi o wysokiej sprawności, z odsiarczaniem i odazotowaniem jest przecież do cholery działaniem proekologicznym.