Komentarz do artykułu:
Adam Maksymowicz: Gazowo – łupkowa ekologia

Nie chodziło mi o zajmowanie się Stanami Zjednoczynymi w sensie krytyki tego, co się tam dzieje w sprawach gazu łupkowego. Chodziło mi o pokazanie mechanizmu powstawania "zagożeń ekologicznych" związanych z eksploatacją tego gazu. Mają oni pod tym względem dużo większe doświadczenia, na które się tylko powołałem. To co stało się tam negatywnego to po prostu zwykłe partactwo techniczne. Wydaje mi się, że temat ten jest bardzo aktualny w kontekście jak słychać propozycji ekologów zakazu poszukiwań tego gazu. Stąd ostatnia konkluzja z powołaniem się na Georga Stevensona. Chcę wszystkich przekonać, że solidnie prowadzone roboty wiertniczo - poszukiwawcze za gazem łupkowym w żaden sposób niczemu nie mogą zaszkodzić na powierzchni. Krótko mówiąc, jak się prowadzi roboty w sposób niefachowy, to nie tylko Nałęczowianaka może być zgrożona. W tym kontekście w związku z licznymi wypadkami samochodowymi, w tym smiertelnymi, czy nie należałoby zakazać używania samochodów? Podają to jako analogię dla zakazu poszukiwań gazu łupkowego. To samo dotyczy górnictwa itp, itd.