Mój entuzjazm dla zmiany polityki KGHM wynika przede wszystkim z ujawnienia kolosalnych własnych zasobów rud miedzi, co dotychczas było negowane. Szukamy za granicą, bo tu złoża się wyczerpują. Proszę zauważyć, ze w ostanim zdaniu jednak się zastrzegłem "nie będąc przesadnym optymistą..." I wydaje się, że słusznie, bo na trzy godziny przed publikacją mojego tekstu prezes Wirth udzielił PAP wywiadu w którym nadal podtrzymuje zarówno krajowe, jak i zagraniczne inwestycje. Moim zdaniem opisana konferencja była o tyle dziwna, że sam prezes przecież forsował na niej dalsze zagospodarowywanie złóż krajowych nie wspominając ani słowem o swoich projektach zagranicznych. Podobnie czynili to opisani w tekscie inni jej uczesnicy. Wydaje się, ze prezes po prostu jest politykiem, który mówi ludziom to, co chcą oni usłyszeć. Geolodzy KGHM krytycznie wyrażają się o pomysłach swego prezesa. Czynią to ze zrozumiałych względów raczej poufnie, przynajmniej ci zatrudnieni w tej firmie. Ponieważ na sali była przynajmniej połowa emerytów, którym na prezesie zależy jak na zeszłorocznym śniegu, nie chciał on ich prowokować do publicznej krytyki swojej osoby, stąd też był taki program konferencji, który oni mogli zaakceptować. Nie mogłem tego od razu przewidzieć i wszytko to, co się tam działo wziąłem za dobrą monetę, co też opisałem zresztą zgodnie z faktami i podanymi informacjami. Z dzisiejszej wypowiedzi prezesa dla PAP wynika, że jego inicjatywa w inwestycjach zagranicznych wiąże się z postanowieniami ludzi dużo wyżej nad nim stojącymi i nim sterujacymi. Wiedząc, że opiszę to wszytko, co się tam działo, szybko potwierdził, że owszem kraj też, ale przede wszystkim zagranica. W sumie przynajmniej złoża krajowe są zauważone, a drukowane materiały sesji są ogólno dostępne. Moim zdaniem niezależnie od tego, co mówi prezes z krajowych zasobów będzie się już trudno wycofać. Tym bardziej, że na jedne i drugie pieniędzy nie starczy mimo kolosalnych dochodów KGHM.