OK Nikt nie kwestionuje posiadania stoswnych uprawnień do wykonywania swego zawodu. Na poszczególnych szczeblach wykonawczych drabiny górniczej jest to niezbędne i konieczne Chwalebne jest kiedy profesorowie obejmujący najwyższe stanowiska w państwie mają taką praktykę. Znałem osobiście prof. Andrzeja Bolewskiego z AGH, który za swoich młodych lat zdobywał stopnie i kwalifikacje górnicze w krajowych i zagranicznych kopalniach. Osobiscie miałem zdarzenie z branży budowlanej, kiedy ekspertyza profesorów zakwestionowała posadowienie budynku, która jednak nie mogła wejść w życie, gdyż technik ze średnim wykształceniem nadzorujący roboty w terenie miał odpowiednie kwalifikacje i uprawnienia i zakwestionował ustalenia tej ekspertyzy. Panowie profesorowie, nie mieli zaś najprostszych uprawnień i w ten sposób musieli ustąpić przed decyzją technika. Dlatego nigdy nie podważam zawodowych uprawnień dozoru górniczego i nadzoru geologicznego oraz zatwierdzeń Urzędów Górniczych. To można powiedzieć jest standard. Nie mniej na szczeblach rządowych, ministerialnych i na stanowiskach badawczych i naukowych uprawnienia te nie są konieczne do wykonywania zawodu profesora, oczywiście o ile nie kolidują z ustaleniami i kwalifikacjami tego dozoru itp. Ich ministerialne, rządowe i naukow miejsca pracy nie są związane z ruchem zakładu górniczego itp. Jeżeli chodzi o profesora jako autora pomysłów organizacyjnych, strategicznych i taktycznych dotyczących prac poszukiwawczych tego rodzaju uprawnienia nie mają żadnego zastosowania.