Zaintrygowały mnie kolejne wypowiedzi kolegi pod nickiem „Johe” więc sprawdziłem jak to jest naprawdę z BHP w kopalniach podziemnych w Niemczech. Na stronie ubezpieczyciela górników, można się dowiedzieć, że w Niemczech ubezpieczyciel dba aby nie dochodziło do wypadków i aby ci którzy im ulegli dostawali odpowiednie świadczenia , nie mówiąc o wdowach niemieckich górników co nie muszą żebrać w Telewizji o jałmużnę od państwa. Ubezpieczyciel wie co się dzieje w górnictwie i wymusza na kopalniach SKUTECZNE DZIAŁANIA naprawcze lub podnosci stawki ubezpieczeniowe dla tych , którym się to by nie podobało. Niemiecki Waldemar Pawlak nie musi patrzeć do kalendarza kiedy jest wyjazd na Śląsk na złożenie kolejngo wieńca pod pomnikiem kolejnej katastrofy, niemiecki rząd nie zajmuję się strategią bezpieczeństwa w górnictwie, niemieckiego WUG-u bodajże chyba w ogóle nie ma bo ubezpieczyciel załatwia sprawe SKUTECZNIE. Nie ma ciągłych konferencji, szczytów , komisji trójstronnych , spotkań w Szczyrku, Wiśle i picia w kuluarach Wielkich szkoleń bezpieczeństwa. Po prostu niemiecki ubezpieczyciel górnictwa za 10 lat obniżył wypadkowość o 90%. W Polsce mamy setki czy tysiące ludzi w WUG i podobnych instytucjach, o BHP walczy Główny Instytut Górnictwa, EMAG , i podobne Instytuty gdzie kolejne tysiące fachowców musi być opłacanych a efekty ich twórczej działalności ZEROWE.