Jednak upieram się, że przeczytać to nie znaczy zrozumieć. Najlepiej niech Pan zechce przeczytać stenogram z posiedzenia wspomnianej komisji senackiej i swoje wypowiedzi. Skoro twierdzi Pan, że np. art. 9 projektu jest zbędny, to znaczy że (niestety) nie znam Pan prawa administracyjnego (zapewne chodzi Panu o kpa), które właśnie w tej mierze nie zawiera żadnych rozwiązań, a w dodatku nie wie Pan również ile trwały postepowania w sprawie np. uzgodnienia koncesji w czasach, gdy nie było obecnego art. 105a (teraźniejszego prgg). A skoro Panu nie podoba się że poszkodowany "może" żądać i chce Pan wprowadzić "musi" (lub jakiś równoważny zwrot)to co się stanie jeżeli poszkodowany nie zażąda i jak go do tego zmusić. Akurat przepisy dotyczące naprawy szkód górniczych wzorowane są na kodeksie cywilnym, który nawiązuje do prawa rzymskiego - o sposobnie naprawy szkody co do zasady przesądza żądanie poszkodowanego, jak Pan nie wierzy, proponuję lekturę art. 363 k.c. A skoro mamy być tak dokładni, to może dziennikarska uczciwość wymaga, by też wspomnieć o b obszernej opinii (o ile wiem, zamówionej by projekt dobić) zamieszczonej na stronie sejmowej, która jest niemal entuzjastyczna (prof. Szydło). No tak, ale wtedy by nie było tak medialnie. Najgorszym rozwiązaniem w prawie jest ustawowy obowiązek istnienia określonych rad, komisji, zespołów doradczych itp. Niech Pan weźmie prawo wodne, ustawę o ochronie przyrody czy prawo ochrony środowiska. Jedyną "zaletą" jest wówczas to, że łatwiej na ich działanie uzyskać kasę z budżetu. Jak polityk nie zechce, to problemu na posiedzenie takiego zespołu nie skieruje, a jak skieruje to tak czy tak może zrobić po swojemu. Niech Pan poczyta jak przed wojną Państwowa Rada Ochrony Przyrody protestowała przeciwko budowie kolejki na Kasprowy, a jak minister zadecydował żeby budować, podała się do dymisji. PRG miała rację bytu w czasach socjalizmu, teraz nie widzę uzasadnienia dla niej. A jak polityk (GGK, Prezydent, Premier-niepotrzebne skreślić) będzie miał wątpliwości, zawsze może szukać doradców. Oczywiście gdyby istniała PRG to by pewnie coś powiedziała w sprawie Tomisławic, ale pytanie kogo by to wiązało, zwłaszcza czy by wiązało np. wójta który wydaje decyzję środowiskową, organy administracji wodnej (odwadnianie) ? Przy okazji, miło mi że ma Pan podobne stanowisko w sprawie Greenpreace, proponuję sprawdzić w Krajowym Rejestrze Sądowym kto jest u nich w zarządzie. Jakoś własne odkrywki im nie wadzą, a w tej sytuacji jest oczywiste, że za tym wszystkim (Tomisławice i okolica) stoi ten dziabelski wynalazek Fenicjan; inaczej powiedziawszy czyjeś interesy energetyczne są zagrożone tymi Tomisławicami.