Komentarz do artykułu:
Adam Maksymowicz: Energetyczna przyszłość KGHM

Skoro przy tej kadrze wysokooplacanych ludzi w Zarzadzie i setek ludzi zatrudnionych w Biurze Zarzadu, wspolpracy nastepnej rzeszy naukowcow z wlasnego Cuprum i wspomagajac sie ekspertyzami AGH glownie (bo tak juz sie utarlo ze to Klub Absolwentow AGH to lider lobbowania w krajowym gornictwie) nasz KGHM nie potrafi nic sensownego zaplanowac dla wlasnych zasobow miedzi , to co pozostaje? Inwestowac minimalnie w podstwowa dzialalnosc gornicza i przerobcza w KGHM - typowa restytucja, a reszte przeznaczac na inwestycje dywersyfikujace przyszle dochody. W sumie , jest to logiczne z punktu widzenia przyszlosci firmy i korzystne dla akcjonariuszy. Watpliwosci nasuwa sie duzo z wielu powodow. Pierwszy to jak zwykle w KGhM brak kompetencji. Skoro nie znaja sie na podstawowej dzialalnosci czyli taniego wydobywania i przetwarzania zasobu , plus inwestuja w zasoby kanadyjskie ktore przetwarza sie w calkowicie innej technologii , o ktorej nikt w KGHM tak naprawde nie wie, to co mozna powiedziec o kompetencjach zarzadu i ludzi z Biura Zarzadu w dziedzinie energetyki , rynkow energii elektrycznej, gazu itp? Wedlug mnie dzialania zarzadu to ucieczka od problemu we wlasnych kopalniach i hutach , bo nie potrafia go rozwiazac, w egzotyke Kanady i elektrownii. Gieldowym analitykom moze to sie spodoba bo kazdy wie ze przy panstwo poprzez quasi prywatnych producentow i dystrybutorow energii wydusi ostatni grosz z konsumentow, wiec zyski udzialowcow typu quasi panstwowy KGHM i Tauron tez beda rosly. Oczywiscie do czasu, az sie ten domek z kart rozleci.