Komentarz do artykułu:
Przerwana tama była prowizorką hydrotechniczną z lat 60. VIDEO

Drogi Panie hydrologu! Nigdzie nie napisałem, że wody ze zbiornika Niedów zalały Bogatynię i kopalnię węgla. Proszę spojrzeć do mojego tekstu w "Komentarzach", gdzie wyraźnie napisane jest, że "miliony metrów szeciennych runęły do Nysy Łużyckiej" zagrażając miastu Zgorzelec. Powyższy tekst, o którym dyskutujemy nie jest mojego autorstwa. Wrażenie takie powstaje na skutek powoływania się autora na moje ustalenia zawarte w publikowanym obok tekście. Trudno by mi to było napisać, jako że ostatnio kilkakrotnie byłem w Bogatyni i w kopalni węgla brunatnego. W Zatoniu nawet kiedyś mieszkałem. Mapy mam bardzo dokładne i proszę się o nie nie martwić. To z nich odczytałem rozmiary zbiornika. Zgadzam się, że zbiornik nie pełnił roli przeciwpowodziowej, ale znając nasz klimat musi on pełnic rolę uniwersalną, o co jednak nie zdbano. Bardzo proszę o zapoznanie się z katastrofą jaka wydarzyła się w Iwinach w grudniu 1968 roku i jakie z niej wyciągnął wnioski jego własciciel KGHM Polska Miedź. Otóż, zbiornik "Żelazny Most" gromadzący ok. 1 miliarda metrów sześcienych mułu i wody ma zaporę ziemną o wysokości ok. 100 metrów, lecz plaża (czyli odległość wody w zbiorniku od korony zapory) wynosi 200 m!. To jest constans i wymóg bezpieczeństwa utrzymywany poprzez wieże przelewowe. Szerokość zapory w koronie 200 m, to nie to samo, co kilka metrów w Niedowie. Od czterdziestu lat nie było tam zagrożenia przerwania tamy. Po prostu, jak się chce i o to dba to tama może byc bezpieczna. Oskarżam nie elektrownię, dla której był to zbiornik wystarczający i sprawdzajacy się, ale władze państwowe, które odpowiedzialne są za bezpieczeństwo tego rodzaju obiektów hydrotechnicznych. W KGHM tama jest regularnie kontrolowana codziennie przez odpowiednie służby. Na bieżaco oparacowywane są prognozy i mozliwości awaryjne, wykonywane sa pomiary, dodatkowe roboty, usuwane usterki itp. Na dodatek nad jej bezpieczeństwem czuwa międzynarodowa komisja ekspertów. Tu bez tej ostatniej mozna by się było obejśc, ale prognozy pogodowe po powodzi z 1997 roku powinne byc wystarczającym alarmem dla tego co się teraz stało. Nikt mi nie wmówi, że nikt za to nie jest odpowiedzialny tylko "siły natury" itp., które, jak się chce można przewidzieć i odpowiednio się zabezpieczyć. Katastrofy zawsze są z winy ludzi. Nawet gdyby przyszło trzęśienie ziemi, to ludzie winni je przewidzieć i przed tym zabezpieczyć się tak jak czyni sie to w Japonii. W chwilach dramatycznych, kiedy zginęli ludzie, trudno nie szukać odpowiedzialności za to co się stało. Taka jest również rola mediów, aby nie chowac głowy w piasek i nie udawać, że nic sie nie stało i nikt, za nic nie jest odpowiedzialny. Na tym polega właśnie odpowiedzialnośc za słowo, które piszę na tych właśnie stronach.