Komentarz do artykułu:
Przerwana tama była prowizorką hydrotechniczną z lat 60. VIDEO

Jak widać, z mało dokładnych map Pan skorzystał, skoro pisze, że woda z przerwanej tamy zbiornika w Niedowie zalała kopalnię, elektrownię i Bogatynię. No chyba, że popłynęła około 20 km pod prąd, w górę Nysy Łużyckiej. Również z mało aktualnych map Pan korzystał, bowiem oficjalnie zbiornik nosi nazwę Jezioro Witka, a nie "zbiornik Niedów-Zawidów" czy "zbiornik Niedów", jak Pan pisze (zresztą niekonsekwentnie używając różnych nazw). Tama jeziora to nie jest "kilkumetrowa pryzma piachu", tylko 15-metrowej wysokości wał ziemny, wzmocniony od strony zalewowej betonowymi płytami. Warto podkreślić, że zbiornik nie pełnił funkcji przeciwopowodziowej, a także powtórzyć, że w tej techologii wykonuje się w Polsce większość zbiorników zaporowych o niezbyt wysokim poziomie piętrzenia wody. Warto przed napisaniem artykułu zapoznać się z podstawowymi faktami i danymi geograficznymi. Co do innych zbiorników i ich wytrzymałości, nietrudno sobie wyobrazić, że w przypadku każdego zbiornika istnieje prawdopodobieństwo, że dopływ wody przekroczy jego założoną wytrzymałość konstrukcyjną i w związku z tym tama runie. Katastrofy się zdarzają, ale też nie zawsze z winy ludzi. Czy zamierza Pan również oskarżać budowniczych domów w Bogatyni, że nie wytrzymały one naporu wody? Pan - jak widzę - lubi ferować stanowcze wyroki, nie mając odpowiedniej wiedzy ani hydrologicznej, ani budowlanej, ani meteorologiczno-klim atologicznej. Szkoda, że publikując tekst, zapomniał Pan, co to znaczy odpowiedzialność za pisane słowo.