A z tymi inspektorami z planowania i gospodarki materiałowej to przeważnie było tak, że gamoń jak był sztygarem to sobie nie radził i koledzy mu załatwili przeniesienie na inspektora a później jest tak jak ktoś wspomniał, kierownik oddziału jest sam na cały rejon i ciągle o coś pretensje mają do niego, a tacy pseudoinspektorzy na stawkach nadsztygarow siedzą ukryci w biurze... Czy dla tych panów inspektorów naprawdę nie ma pracy na dole? Choćby dyżur szybowy pełnić albo jakieś pilnowanie pompek?