A ja mam sobie dobrze. Siedzę sobie w związkach i mam ciepłą posadkę z pensją nadsztygara. Jedyny kłopot dla mnie to czy na kolejnej wycieczce związkowej wszyscy się nie spiją. Żyć nie umierać, 0 obowiązków, szychty dołowe, jedynie od czasu do czasu muszę wysłuchiwać skarg tych co na mnie na dole pracują, że związki nic nie potrafią załatwić ...