Czy związkowcy rozumieją, czym się różni przy wycenie majątku firmy metoda odtworzeniowa od dochodowej, którą stosowała PGG (kopalnia jest warta tyle, ile dochodu potrafi przynieść w udziałowcom)? O jakiej wartości można było mówić 5 lat temu, w KW i KHW z zerwaną płynnością finansową, makabrycznym zadłużeniem i zaległościami w inwestycjach? Dla przykładu: identyczną metodę zastosowano przy sprzedaży kopalni Knurów-Szczygłowic e w 2014 r. NIK kontrolował górnictwo w okresie tamtej transakci i nie miał najmniejszych zastrzeżeń! A może związkowcy mieli? Też nie? Ciekawe, co takiego zmieniło się w Polsce przez pół dekady, że nagle o byłym bankrucie można opowiadać jak o zyskownym, radzącym sobie podmiocie? Brzydkie kaczątko zamieniło się w kurkę złotonioskę i każdy chce skubnąć piórko?