Podobno zastęp ratowników który był na miejscu odmówił wejścia w ten rejon bo byli na tyle odważni i mądrzy żeby powiedzieć NIE , nie wchodzimy . A ta dwójka pod wpływem nacisków z GORY nieświadoma zagrożenia poddała się presji przełożonych i stała się tragedia. Przecież zastęp ratowników czekał przygotowany z aparatami tlenowymi i w końcu ich użył żeby wejść po kolegów jak się okazało. Tak jest zawsze ciche akcje były, są i będą robione . Dobry prokurator powinien drążyć temat i srogo ukarać winnych a ludzie prawdę powiedzą w końcu. Bo takie rzeczy na Staszicu to już przesada jak się odbywają.