Górnictwo to jest stan umysłu!! Wypadki to w większości efekt w/w stwierdzenia. Większość rzeczy w kopalni po prostu MUSI być zrobiona i już. Jedni robią coś w chodniku ( montują, naprawiają, ogólnie coś robią) inny jedzie kolejką i wiezie podwieszony pod nią kilkutonowy ładunek zabezpieczony często byle jak bo: materiał późno zszedł z powierzchni, popsuła się wciągarka, zmiliona innych powodów i on już wie że jest spóźniony że już nie zdąży na wyjazd , to tu to tam zaczepi materiałem o coś powodując dewastację maszyn i urządzeń , ci co robią też powinni się wycofać czasem kilkaset metrów ale wtedy nie skończą roboty a musi być skończona, powinni zatrzymać taśmociąg i schować się za nim ale nie mogą bo ściana lub przodek fedruje ich za to ukarzą więc stają na konstrukcji będącego w ruchu bo może się uda - nie na pewno się uda. Inny nie ma właściwych zaślepek czy kołków daje co ma bo to musi iść następny obrywa wężem czy jakąś częścią po głowie. Jeszcze inny nie potrafi naprawić ale nauczyli go jak obejść zabezpieczenia elektryczne,- kiedy się pojawi ogień pół biedy chyba że metan gorzej jak kogoś porazi prąd nieszczęście gotowe. Innego mobingują bo nie umie fedrować a inni tak więc przewiesza czujniki żeby nie wybijały albo tak kombinuje żeby obstać bo raporty musi zdać bezpośrednio Dyrektorowi Technicznemu a nie kierownikowi czy nadsztygarowi ( a taki dyrektor to potrafi dopiero wyraportować człowieka który nie ma do końca prawa decyzji ( bo te mają wyżsi od nie go ) ale za te ich decyzje lub ich brak odpowiada. Powtarzam : GÓRNICTWO TO JEST STAN UMYSŁU. To nie jest zawód dla normalnych ludzi. Mobbing istniał i istnieje od zawsze bo na nim górnictwo jest oparte. On jest jego podstawą funkcjonowania. Sztygar - chłopa, kierownictwo-sztygar a, chłop-związki, związki -kierownictwo wszyscy wszystkich na swój sposób dziczą i mobbingują. potem są wypadki. A BHP w tej całej układance robi dobrą minę do złej gry i poprzez odprawy BHP udaje ze nad tym panuje.